Obwodnica Leska. Nietrafiony świąteczny prezent
LESKO / PODKARPACIE. Miał być prezent na święta, a okazało się że temat obwodnicy Leska poróżnił ludzi. Mieszkańcy gminy protestują przeciwko jej przebiegowi, bo nie rozwiąże ona problemów komunikacyjnych, a wprowadzi tylko uszczerbek dla ludzi i zmiany w środowisku naturalnym.
Dorota Mękarska
W dniu 22 grudnia br. poseł Krzysztof Sobolewski (PiS) oznajmił triumfalnie, że z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg zostanie przeznaczonych 100 mln zł na budowę obwodnicy Leska. To od lat bardzo wyczekiwana inwestycja.
Sporne 3,7 km
– Rządowy Fundusz Rozwoju Dróg zmienia Podkarpacie! – napisał poseł. – To kolejna duża i ważna inwestycja w naszym województwie, ale na pewno nie ostatnia!
23 grudnia odbyła się w tej sprawie konferencja w Urzędzie Marszałkowskim w Rzeszowie. Wtedy poznano więcej szczegółów.
Obwodnica Leska ma być budowana w ciągu drogi wojewódzkiej nr 894 od miejscowości Postołów, przez Wolę Postołową do miejscowości Huzele. Jej koszt to 182 mln złotych. Obwodnica o długości 3,7 km ma być realizowana w formule „projektuj i wybuduj” w latach 2022 – 2026. Jej początek zaplanowano w miejscowości Postołów w ciągu drogi krajowej nr 84, natomiast koniec na istniejącej drodze wojewódzkiej nr 894 w miejscowości Huzele. Ma być to jednojezdniowa droga z dwoma pasami o szerokości 3,5 m. Inwestycja przewiduje również budowę mostu na Sanie.
– My samorządowcy możemy cieszyć się, że inwestycje, które są absolutnie niezbędne na naszych terenach będą realizowane. Zakorkowane drogi to jest koszmar. Te inwestycje wyprowadzą ruch na zewnątrz i uruchomią tereny inwestycyjne – powiedział w czasie konferencji prasowej Andrzej Olesiuk, starosta leski.
Jednak nie wszyscy mieszkańcy Leska zareagowali na informację o budowie obwodnicy tak entuzjastycznie. W mediach społecznościowych zaczęto krytykować projekt. Nie kwestionowano potrzeby samej inwestycji, ale przebieg nowej drogi. Według krytyków obwodnica powinna przebiegać od strony Glinnego, aż do Postołowa, przecinając ul. Stawową w Lesku.
Szczególnie rozgoryczeni są mieszkańcy Huzel, gdzie ruch po obwodnicy odbywać się będzie w okolicy zwartej zabudowy mieszkalnej. Na tym obszarze ludzie mieszkają od pokoleń. Tak samo jest w Woli Postołowej i na Błoniach w Huzelach. Inwestorzy prywatni kupili tam działki i wybudowali nowe domy. Jednakże argumentów przeciwko projektowi obwodnicy jest znacznie więcej.
Trudno nie zgodzić się z częścią argumentów, gdyż obwodnica w takim kształcie nie rozwiąże problemów komunikacyjnych Leska. Ruch na Ustrzyki Dolne i na Solinę nadal będzie odbywać się przez miasto. Nawet zważywszy na fakt, że 65% przejezdnych korzysta jadąc w Bieszczady z drogi przez Huzele, to najnowszy wariant obwodnicy niczego nie zmienia. Dla Leska korzystne byłoby odciążenie centrum miasta poprzez budowę obwodnicy do Ustrzyk, ale to wiążę się ze znacznie większymi kosztami. Nowy projekt obwodnicy odciąża jedynie krótki odcinek drogi, około 1 km, nie przebiegający przez centrum Leska. W tej sytuacji uzasadnione są obawy, że ruch turystyczny zostanie wyprowadzony poza strefę, w której obecnie zlokalizowane są usługi pod turystów.
Turyści są w gminie Lesko mile widziani
Niezadowoleni skrzyknęli się i we wtorek 28 grudnia zorganizowano spotkanie w Huzelach. Wziął w nim udział burmistrz Adam Snarski i radni Łukasz Podkalicki i Robert Mazur. Nie było starosty leskiego, choć dostał zaproszenie, ani przewodniczącego Rady Miejskiej w Lesku. Jak podkreślił na wstępie Adam Kendryna, sołys Huzel, obwodnica Leska, jako taka, ma służyć samochodom ciężarowym i dostawczym jadącym do Ustrzyk Dolnych, nie może natomiast ograniczać ruchu turystycznego, bo turyści są w Huzelach i gminie Lesko mile widziani. Zebrani poinformowali, że chcą utworzyć komitet społeczny pod nazwą „Razem dla przemyślanej obwodnicy Leska”. W jego skład weszli: Małgorzata Gocek, Adam Kendryna, Rafał Mazur, Dariusz Grudniak, Przemysław Lasek, Bogusław Adamiak, Maria Szelc i Paweł Kusal. Przedstawiono cele, jakie przyświecają komitetowi i roboczą treść petycji. Już zebrano pod nią około 800 podpisów. Zbiórka będzie kontynuowana. Petycja ma być dostarczona do wszystkich jednostek samorządu wojewódzkiego, oraz kancelarii premiera.
Potrzebna jest tzw. obwodnica północna
W petycji zwrócono uwagę na brak konsultacji z mieszkańcami, jak również alternatywnych tras, podczas gdy wcześniejsze ustalenia wskazywały na potrzebę budowy tzw. obwodnicy północnej. Ostatnia lokalizacja obwodnicy przez Postołów, Wolę Postołową i Huzele stwarza, według autorów petycji, złudne wrażenie odciążenia ruchu drogowego w Lesku. Aby dostać się do Ustrzyk, czy Soliny trzeba nadal przejechać przez centrum miasta. Zdaniem protestujących na obwodnicę zostaną wydane duże pieniądze, a nie będzie ona takiej roli spełniać.
Zwrócono także uwagę na zmiany środowiskowe i przyrodnicze, oraz dewastację brzegów Sanu, co będzie miało wpływ na tereny zielone okolic Leska. Bulwary na Huzelach przyciągają swoim pięknem nie tylko miejscowych, ale i turystów. Tak zaplanowana obwodnica uderzy, zdaniem autorów petycji, w gestorów bazy noclegowej w Lesku oraz agroturystów.
Na koniec zwrócono się o ponowne przeanalizowanie założeń lokalizacyjnych i ustalenie ostatecznego przebiegu obwodnicy z mieszkańcami
Jak podkreślano, komitet nie chce z nikim walczyć, ale rozmawiać ze wszystkimi stronami, by wypracować konsensus w sprawie obwodnicy.
Przeciwnik jest mocny i zdeterminowany
Jednak następny głos nie świadczył o nastawieniu koncyliacyjnym. Jeden z mieszkańców Huzel zarzucił władzom, że projekt przedstawiono bez żadnych konsultacji i w okresie przedświątecznym, tak by ludzie nie mogli się skonsolidować i zareagować. Operował w swojej wypowiedzi językiem mocno konfrontacyjnym.
– Przeciwnik jest bardzo mocny i będzie dążył do celu, który sobie założył – mówił, jakby to wróg chciał realizować w Lesku obwodnicę. – Celem nie jest budowa żadnej obwodnicy, celem jest uaktywnienie terenów w zakolu rzeki San, gdzie ma powstać duża inwestycja, która będzie miała wpływ na ekologię i na życie mieszkańców – kontynuował mężczyzna, zwracając również uwagę na sposób prowadzenia tego działania. – Będzie parł do przodu mając duże pieniądze, zresztą nasze, bo oni nie mają swoich pieniędzy, tylko z naszych podatków. Będzie więc chciał wykorzystać nasze pieniądze przeciwko nam – tłumaczył, przedstawiając plan, jaki „przeciwnik” będzie chciał zrealizować i możliwości przeciwdziałania temu scenariuszowi. – Plan jest jasny i będzie to droga przez mękę. Spodziewamy się szykan i niezbyt miłego działania. W związku z tym musimy działać profesjonalnie.
Mieszkaniec Huzel mówił o potrzebie wynajęcia kancelarii adwokackiej, która będzie reprezentować mieszkańców, gdyż należy spodziewać się, że sprawa obwodnicy będzie ciągnąć się latami, a przez ten czas ludzie zniechęcą się.
– Nie liczyłbym na to, że szybko ustąpią. Mają cel, jakiś park rozrywki na 60 ha – dywagował. – To pomysł ludzi, którzy chcą zarobić, ale dlaczego naszym kosztem?
Nikt z burmistrzem nie rozmawiał
Burmistrz Adam Snarski solidaryzował się z mieszkańcami, którzy w ostatnim czasie wybudowali domy na terenie, przez który ma przebiegać obwodnica. Poinformował, że ani on, ani zastępca burmistrza i nikt z gminy Lesko, nie wiedział o takiej koncepcji.
– Nikt z nami nie rozmawiał – powiedział. – Obwodnica jest potrzebna, a nie droga. I nie w tym miejscu. Są możliwości przebiegu innej trasy. Przyznam się, że jestem zszokowany tą koncepcją. Jest to jedna z gorszych wersji trasy, którą można było wybrać. Jestem całym sercem z Państwem.
Adam Snarski poinformował, że jego pragnieniem jest, by w spotkaniu online z Podkarpackim Zarządem Dróg Wojewódzkich, które ma odbyć się na początku stycznia, wzięli udział mieszkańcy gminy.
Bez szukania winnych
Jednym z wyrazicieli ogółu był leszczanin, który miał nadzieję, że mieszkańcy spotkają się ze starostą. Liczył na informację, na jakim etapie są rozmowy i zaawansowanie inwestycji.
Kolejny mieszkaniec miasta stanął na stanowisku, że temat został wrzucony przez starostę w dobrej wierze, gdyż w sierpniu br. podpisał on porozumienie z inwestorem w sprawie powstania kompleksu „Brama Bieszczad”. Jego zdaniem władze wojewódzkie natomiast nie za bardzo rozeznały temat.
– Wystarczy się z panem marszałkiem spotkać – poradził mężczyzna, mówiąc o potrzebie budowy mostu i ronda, oraz obwodnicy według poprzedniego planu. – Idę o zakład, że ta koncepcja byłaby zmieniona.
– Musimy pokazać, że jesteśmy za obwodnicą, ale przemyślaną – wtórował następny. – Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale też rozumiem powiat, bo warto, by ten teren rozwijał się. Będą miejsca pracy i wszyscy na tym skorzystamy.
– Nie próbujmy szukać winnych, bo to nie w tym kierunku powinno iść – zastrzegł na koniec Adama Snarski. – Jak będziemy szukać winnych to prześpimy najważniejszy moment. Mleko już się wylało.
foto: nadesłane
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
W Bieszczady obwodnicą Leska! Prawie 4 km drogi za 182 mln złotych
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Miranda Piłaszewicz i Rada Wszechstronnie Zdrowego Żywienia przy Stowarzyszeniu Ochrony Zdrowia Konsumentów / tvPolska.pl
Udostępnij ten artykuł znajomym:
UdostępnijNapisz komentarz przez Facebook
Tagi: kłótnie, NASZ TEMAT, obwodnica Leska
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz