REKLAMA
REKLAMA

Stacja narciarska „Bieszczad-ski” na finiszu. Zobacz, kiedy będziesz mógł poszusować w Wańkowej!

WAŃKOWA, GM. OLSZANICA / PODKARPACIE. Gmina Olszanica chciałaby otworzyć wyciąg w Wańkowej na Nowy Rok, ale nie jest to w 100 procentach pewne. Narciarze i snowboardziści, którzy chcieliby zainaugurować sezon narciarski na nowym obiekcie muszą śledzić komunikaty na stronie bieszczad.ski, gdzie zostanie podany termin inauguracji wyciągu.

Dorota Mękarska

– To pytanie, kiedy otwieramy jest ciągle otwarte – podkreśla Robert Petka, zastępca wójta w gminie Olszanica. – Budowa rozpoczęła się w kwietniu br. W 7 miesięcy wybudowaliśmy największą stację narciarską w województwie podkarpackim. Rzadko się zdarza, by z tak dużym zadaniem poradzić sobie w tak krótkim czasie. Nasza stacja narciarska to wcześniak, ale mamy nadzieje, że będzie się on dobrze chował.

Wszyscy trzymają kciuki

Wiadomo, że prace w Centrum Turystyki Aktywnej i Sportu „Bieszczad-ski” w Wańkowej są już na finiszu.

Lista wybudowanych obiektów i zakupionych urządzeń jest długa: to kolej linowa, z czteromiejscowymi krzesłami, o długości ponad 950 m, system naśnieżania z 10 najnowocześniejszymi armatkami śnieżnymi i równie nowoczesnym ratrakiem, który potrafi w przeciągu 1-2 godzin przygotować stok, budynek obsługi dolnej i górnej stacji, wielofunkcyjny budynek użyteczności publicznej wraz z restauracją i tarasami widokowymi oraz szkółka narciarska i tyrolka o długości 1200 m.

Większa część stoku, górna, została już naśnieżona. Teraz do pracy przystąpi ratrak, który przygotuje go do zjazdów. Jest nadzieja, że naśnieżanie dolnego odcinka pójdzie tak samo sprawnie.

Gotowe, do dyspozycji początkujących narciarzy i snowboardzistów są już dwa wyciągi o długości każdy po 190 m. Dla komfortu narciarzy służą przenośniki taśmowe, czyli ruchome chodniki do transportu ludzi i sprzętu.

Dużo dzieje się natomiast na wyciągu talerzowym o długości 400 m. Właśnie dzisiaj zaplatana jest na nim lina.

W ośrodku uwijają się dwie ekipy wykonawców i podwykonawców. Ludzie pracują po 12 godzin dziennie, również w soboty.

Władze gminy czeka jeszcze jednio wyzwanie: odbiory. To postawienie kropki nad „i” musi być zrobione przez Straż Pożarną, Sanepid, nadzór budowlany i transportowy dozór techniczny.

– Wszyscy trzymają za nas kciuki i kibicują nam – zaznacza Robert Petka. – Celujemy z otwarciem na Nowy Rok, ale nie jesteśmy w stanie tego zadeklarować, gdyż jest bardzo dużo czynników niezależnych od nas. Z jednej strony chcielibyśmy otworzyć jak najwcześniej, ale z drugiej chcemy trzymać się standardów. To nasz debiutancki sezon i chcemy wypaść jak najlepiej, ale liczymy wyrozumiałość narciarzy i snowboardzistów, oraz na uwagi, które postaramy się wcielić w życie. W kolejnych sezonach będzie tylko lepiej.

Pieniądze nie stanowiły wcale największego problemu

Choć czas na podsumowanie inwestycji dopiero nadejdzie, Robert Petka już dzisiaj wie, co było najtrudniejsze w budowie stacji narciarskiej. I wcale nie była to walka o zdobycie funduszy.

– Najtrudniejsze było skoordynowanie prac – mówi. – Na budowę składało się pięć kontraktów, które były realizowane niezależnie. Skoordynowanie prac wszystkich firm było bardzo trudne, ale firmy stanęły na wysokości zadania.

Inwestycja miała kosztować około 30 mln zł brutto, natomiast już dzisiaj wiadomo, że ten koszt wyniesie 31 mln zł brutto.

– Ale to razem z kwotą na zakup gruntów od prywatnych właścicieli. 18 ha kosztowało około 800 tys. zł. Dzisiaj te grunty są warte wielokrotnie więcej – zaznacza Petka.

Duży zastrzyk finansowy, bo 10 mln zł, gmina otrzymała z RPO. 1,8 mln zł pozyskano z Ministerstwa Sportu. Prawie 200 tys. zł od wojewody podkarpackiego na remont drogi oraz dofinansowanie z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych w ramach środków dla gmin popegeerowskich i z puli dla gmin turystycznych. W sumie pozyskano 18 mln zł środków zewnętrznych.

Tu była turystyczna biała plama

Władze Gminy Olszanica mają nadzieję, że stacja narciarska będzie kołem zamachowym dla rozwoju gminy. Na pewno stanie się tak jeśli chodzi o budownictwo, bo już jest sporo inwestorów zainteresowanych budową domków sezonowych. To ważne, bo dolina Wańkowej to teren popegeerowski, gdzie brakowało pracy i kapitału. Mieszkańcy gminy znajdą teraz zatrudnienie w samej stacji, jak i towarzyszącej jej agroturystyce.

– Gmina Olszanica nie istniała wcześniej na mapie turystycznej Podkarpacia – mówi Robert Petka. – Dzięki drezynom, pałacowi w Olszanicy, browarowi Ursa Major, Bieszczadzkiej Szkole Rzemiosła weszliśmy na tę mapę, a dzięki stacji narciarskiej będziemy swoją pozycję umacniać.

Obecnie w gminie Olszanica funkcjonuje około 500 miejsc noclegowych. Samorządowcy liczą, że docelowo może ich powstać około 3,5 tysiąca. Praca w branży turystycznej pozwoli zatrzymać młodych ludzi w gminie.

– Dzięki stacji narciarskiej wydłużymy sezon zimowy aż o 75 dni – podkreśla zastępca wójta. – Wcześniej to był martwy sezon.

Władze gminy na razie dążą do jak najszybszego uruchomienia stacji, a nie myślą otwarciu z pompą.

– Na to przyjdzie czas później – podkreśla Robert Petka. – Jak już wszystko będzie szło pełną parą.

foto: UG Olszanica

21-12-2021

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij

Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)