REKLAMA
REKLAMA

Wiecie skąd wziął się termin „utrzymać w ryzach”?

BIESZCZADY / PODKARPACIE. Często spotykamy się z terminem „utrzymać w ryzach”, choć rzadko zdajemy sobie sprawę z jego pochodzenia. Zwrot ten oznacza to samo, co utrzymać w karbach, w karności, w garści, w rygorze czy na wodzy, ale tylko „w ryzach” kojarzy się z… leśnymi zajęciami dawnych drwali w Karpatach. Ci bowiem, dla zrzucenia ściętego na stromych stokach drewna, stosowali urządzenia zwane ryzami, pozwalające przemieszczać potężne kłody w pożądanym kierunku.

W czasach, gdy takie terminy jak: „ryzować” i „ryzowanie” trudno jest wykryć nawet w najpopularniejszych przeglądarkach internetowych, warto przypomnieć o ludziach, którzy kiedyś w górach musieli „utrzymać w ryzach” swój leśny urobek, by w końcu go spławić i, sprzedawszy, na pożytek obrócić. Cały pomysł „ryzowania” polegał na wykorzystaniu siły grawitacyjnej drewna, zatem praktyczne zastosowanie mógł mieć tylko w terenach górskich i – paradoksalnie – im trudniejszy był teren, tym łatwiej było budować ryzy, ślizgi, spuszczalnie, żłoby, rynny, koryta czy spusty, jak w różnych okolicach zwano owe urządzenia.

W jednym ze starszych słowników leśnych zamieszczonym w „Sylwanie” z 1846 roku, termin „ryza” miał dwa leśne znaczenia. Pierwsze – na określenie kilkunastu pasów drzewa użytkowego lub opałowego razem spławianych, drugie zaś oznaczało ścieżkę służącą do spuszczania po niej z gór drzewa opałowego szczapowego, pospolicie w Karpatach używaną. Słownik opisuje „ryzę” jako urządzenie składające się z …trzech sztuk drzewa w kostkę obrobionego, w odległości 12 cali od siebie…, po których szczapy ułożone w poprzek spuszczano w dół. Ta prosta konstrukcja zapewne była pomocna na niewielkich zrębach w pobliżu potoków, jednak w miarę upływu czasu ludzka pomysłowość pozwoliła na budowę ryz o charakterze bardziej skomplikowanym.

Intensywna eksploatacja lasu, która w Karpatach nastąpiła w II połowie XIX wieku, wymusiła wznoszenie większych konstrukcji, do dziś mogących budzić podziw dla swych budowniczych. Rozpowszechniły się wówczas bardzo skuteczne i uniwersalne ślizgi drewniane, po mistrzowsku wykonywane przez Hucułów i Bojków. Dla zrywki drewna stosowego używano drewnianych rynien drążonych w pniach dudławych jodeł. Często taką starą dziuplastą kłodę wystarczyło przełupać na pół, by uzyskać dwie szerokie ryzy, które po wygładzeniu wnętrza stanowiły bezcenne narzędzie. Zdarzało się też, że ślizgi te wykonywano z resztek tarcicy. Nazywano je wtedy stełynamy, jako że były wyściełane okrąglakami ułożonymi w taki sposób, by tworzyły rynnę. Ich konstrukcje przybierały często formy mistrzowskie. Przykładem choćby „Ryza na Hramitnym” zbudowana w c.k. okręgu gospodarczym Hryniawa i prezentowana w publikacji powystawowej z 1894 roku we Lwowie.

Próbę kontynuacji zrywki drewna tą techniką podjęto w latach 70. i 80. w Nadleśnictwo Lutowiska Lasy Państwowe. Wdrożono tam ryzy z PCV, wykonane jako kilkumetrowe segmenty, skręcane na zrębie specjalnymi zamkami. Długość pojedynczej ryzy wynosiła 5 metrów, szerokość 35 cm, zaś waga około 30 kg. Zazwyczaj ryzowanie pozwalało sprowadzić drewno do szlaku zrywkowego, rzadko udawało się tak ułożyć ciąg rynien, by surowiec lądował wprost na składzie. Było to spore przedsięwzięcie, jeśli chodzi o innowacyjność pracy w terenie pozbawionym sieci dróg i szlaków zrywkowych. Po rynnach z tworzywa sztucznego zjechały w dół tysiące kubików papierówki.

Zdjęcia ryzy z lat 70. w Nadleśnictwie Lutowiska z arch. RDLP w Krośnie.

źródło: RDLP Krosno

17-04-2021

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij


Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)