TERKA / PODKARPACIE. W miejscowości Ropienka w powiecie bieszczadzkim wybuchł pożar domu (25 bm.). Osoby zamieszkujące dom ewakuowały się przed przybyciem na miejsce służb. Okoliczni strażacy szybko ruszyli na pomoc. Stosunkowo blisko do pożaru mieli ochotnicy z Terki. Nie mogli jednak wziąć udziału w akcji. Gdy chcieli uruchomić wóz strażacki, który posiadają na stanie, jak twierdzi nasz Czytelnik, miał on wymontowany silnik.
– Pojazd nie był kilka lat używany. Było nam po prostu głupio, że w sytuacji, gdy ktoś potrzebuje naszej pomocy i jesteśmy tak blisko, nie możemy pomóc. Zniszczenia po pożarze są ogromne, gdybyśmy mieli sprawny pojazd na pewno szybciej dotarliśmy na miejsce, niż jednostki oddalone po kilkanaście, czy kilkadziesiąt kilometrów. Aby wejść do środka remizy musieliśmy rozwiercić zamki. Gdy samochód nie chciał odpalić, dość szybko okazało się, że nie ma on silnika – mówi nam anonimowo jeden ze strażaków.
Grafika poglądowa. Foto: nadesłane, OSP Wojtkowa
O komentarz postanowiliśmy poprosić prezesa OSP Terka, pana Witolda Pasławskiego.
– Ktoś szuka sensacji. Ochotnicza Straż Pożarna w Terce istnieje tylko na papierze. Nie ma chętnej młodzieży do zaangażowania się w pracę jednostki. W oddalonym o około 2 km Bukowcu jest specjalistyczny wóz za milion złotych i nie byli oni wzywani do pożaru w Ropience – zaznacza naczelnik.
– Samochód nie był używany około 5 lat. Pojazd ma ponad 50 lat. Strach nim na akcję wyjeżdżać. Nie mówiąc o tym, że nie mamy podstawowych rzeczy na wyposażeniu, bo gmina nas nie dotuje. Nawet konkretnej drabiny nie mamy – kończy Witold Pasławski.
O pożarze domu w Ropience informowaliśmy: Pożar wielorodzinnego domu w Ropience. ZDJĘCIA z akcji strażaków
Informacje o aktualnej sytuacji na drogach Sanoka, powiatu sanockiego i całego regionu w grupie POMOC112.
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz