REKLAMA
REKLAMA

LESKO. Nie ma decyzji odnośnie porodówki. „Zamknięcie byłoby ogromnym błędem!”

LESKO / PODKARPACIE. Wracamy do tematu ostatniej na terenie trzech powiatów porodówki, funkcjonującej w szpitalu w Lesku. Jak przekazuje nam Janusz Haftek, wicestarosta leski, w jej sprawie nie zapadła jeszcze żadna decyzja. Powołana została natomiast specjalna komisja, w ramach której mogą zostać wypracowane ostateczne wnioski przed rozstrzygnięciem dotyczącym dalszych losów oddziału.

Tomasz Sokołowski

Ekonomia nie pozostawia złudzeń

O trudnej sytuacji oddziału ginekologiczno-położniczego szpitala w Lesku pisaliśmy w marcu tutaj:

Ważą się losy porodówki w Lesku. Jedynej na trzy powiaty! (ZDJĘCIA, STATYSTYKI)

Przypomnijmy, że porodówka w Lesku jest ostatnią funkcjonującą na terenie trzech powiatów południa województwa, zamieszkałych przez około 140 tys. osób. W 2017 roku ostatecznie zlikwidowano oddział ginekologiczno-położniczy oraz odział neonatologiczny w szpitalu w Sanoku. Taki sam los spotkał porodówkę ze szpitala w Ustrzykach Dolnych trzy lata później.

Jak oceniał na naszych łamach dyrektor szpitala Robert Płaziak, leska porodówka zmaga się dokładnie z tymi samymi problemami, co zamknięte wcześniej oddziały z Sanoka i Ustrzyk Dolnych.

Uzupełnienie bezwzględnych statystyk dotyczących funkcjonowania oddziału przedstawił nam dziś wicestarosta leski Janusz Haftek. Nie jest tajemnicą, że porodówka przynosi największe straty finansowe spośród wszystkich oddziałów funkcjonujących w leskim szpitalu.

Janusz Haftek, wicestarosta leski. Foto: Starostwo Powiatowe w Lesku

W 2021 roku w powiatach leskim, sanockim i bieszczadzkim na świat przyszło 975 dzieci. Z tego w szpitalu w Lesku 365, czyli 37%. W takiej sytuacji trzeba sobie zadać pytanie, czy ten oddział jest potrzebny, czy nie – mówi wicestarosta. – Gdyby w leskiej porodówce rodziła się większość dzieci z tej grupy, funkcjonowanie oddziału nie byłoby w żadnym stopniu zagrożone.

Jak podaje nasz rozmówca na podstawie powyższej statystyki, w szpitalu w Lesku, średnio rodzi się jedno dziecko dziennie. Poród oraz opieka okołoporodowa wymaga pracy ośmiu osób (lekarze, położne, obsługa). Tymczasem, szpital w Lesku „za jedno urodzone dziecko” otrzymuje z NFZ około 3,8 tys. złotych.

Tylko w poprzednim roku, porodówka wykazała stratę na poziomie 3,2 mln złotych. To więcej niż samorząd powiatowy w Lesku wydaje rocznie na oświatę. Są to ogromne obciążenia – zaznacza Janusze Haftek.

grafika poglądowa

„Zamknięcie porodówki byłoby ogromnym błędem!”

O tym, że należy postarać się o utrzymanie porodówki w Lesku mówił nam dyrektor szpitala Robert Płaziak.

Utrzymanie oddziału jest niezwykle ważne. Oddziały porodowe budują i rozwijają funkcje prospołeczne całego regionu. Potrzebujemy wsparcia, finansowego wsparcia – przekazywał Robert Płaziak, który jak zaznaczał, ma oczywiście świadomość wyników rachunków ekonomicznych, ale chce powalczyć o dostęp do profesjonalnej opieki dla przyszłych matek z terenu trzech powiatów.

Wczoraj, w mediach społecznościowych, Łukasz Rydzik, wiceprzewodniczący podkarpackiej Nowej Lewicy, opublikował swoje zdjęcie z kartką i napisem: „Porodówka w Lesku uratowana”. Przy zdjęciu napisał:

Łukasz Rydzik, wiceprzewodniczący podkarpackiej Nowej Lewicy. Foto: archiwum prywatne

W tej sprawie razem z Robertem Biedroniem interweniowaliśmy u dyrektora szpitala, pani ordynator i finalnie u starosty! Długie rozmowy na posiedzeniu komisji zdrowia powiatu leskiego przyniosły skutek i porodówka została uratowana! Jednak czy na długo? Konieczna jest zmiana systemu finansowania! Dlatego interweniujemy obecnie u ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, rzecznika praw pacjenta oraz wojewody podkarpackiej Ewy Leniart. Liczymy, że nasze działanie przyniesie zmianę sposobu finansowania małych porodówek, ponieważ obecnie NFZ płaci wyłącznie za przeprowadzone porody… I nie ważne czy do najbliższego oddziału jest 20 minut czy 5 godzin. Jeżeli finanse się nie spinają, zaczyna się likwidację oddziału, nie patrząc czy spowoduje to zagrożenie zdrowia i życia przyszłych matek! To nie powinno tak wyglądać! – czytamy w komunikacie.

Optymizm i jednoznaczny wydźwięk napisu umieszczonego na kartce widocznego na zdjęciu Łukasza Rydzika, studzi wiceszef powiatowych struktur w Lesku.

Chciałbym stanowczo zakomunikować, że na dziś, w sprawie porodówki nie zapadła żadna decyzja – mówi Janusz Haftek.

Jak relacjonował na Facebooku Łukasz Rydzik, wspólnie z Robertem Biedroniem, europosłem i współprzewodniczącym Nowej Lewicy, złożył kilka dokumentów do decydentów w sprawach polskiej i podkarpackiej służby zdrowia. Czynione są również starania o zwołanie posiedzenia parlamentarnej komisji zdrowia, która miałaby się zająć kwestią wysokości stawek proponowanych oddziałom ginekologiczno-położniczym, szczególnie w mniejszych szpitalach i mniejszych miejscowościach.

W naszej ocenie, system finansowania porodów jest obecnie nieprawidłowy. Pieniądze, które otrzymują szpitale za wykonane porody, nie są adekwatne do kosztów, jakie ponosi dana placówka. Nieprawidłowością jest również to, że tylko względy finansowe brane są pod uwagę jeśli chodzi o utrzymanie porodówek. Na naszym terenie, oddział w Lesku jest ostatnim w całych Bieszczadach. Jeśli zostanie zlikwidowany, to może to powodować zagrożenie dla życia i zdrowia ciężarnych kobie i ich dzieci. Ze skrajnych miejscowości regionu, w zimie, gdy warunki na drodze mogą być trudne, dojazd do szpitala w Brzozowie, Krośnie czy Rzeszowie (gdyby nie było Leska), może potrwać nawet 5 godzin! Zamknięcie porodówki w Lesku byłoby ogromnym błędem! – mówi Łukasz Rydzik.

Z kolei dyrektor Płaziak przywołuje historię PKSów, które kilka lat temu zawiesiły działalność na terenie Bieszczadów. Jego zdaniem odpowiada ona schematowi aktualnych działań podejmowanych w stosunku do porodówki.

Robert Płaziak, dyrektor szpitala w Lesku. Foto: archiwum Esanok.pl

Proszę zobaczyć, z jaką sytuacją borykał się PKS na terenie bieszczadzkich powiatów. Przewozy były nieopłacalne. Zlikwidowano więc połączenia. Dopiero po jakimś czasie, poszliśmy po rozum do głowy, że może warto byłoby zorganizować holding. Gminy zjednoczyły się i wykorzystując dotacje próbują zorganizować transport na nowo. Żeby za chwilę nie było tak samo z ginekologią. Mądry Polak po szkodzie – mówi Robert Płaziak.

Chcę powalczyć o dodatkowe pieniądze na funkcjonowanie oddziału. Po to, aby go nie likwidować – dodaje dyrektor.

Powstała komisja. Czy cokolwiek zmieni?

Tydzień temu zarząd powiatu i radni Rady Powiatu Leskiego spotkali się z dyrekcją szpitala, lekarzami i przedstawicielami związków zawodowych. Jednym z głównych postanowień było utworzenie specjalnej komisji, która ma pomóc wypracować kolejne wnioski, a także rozpatrzyć inne możliwości w zakresie funkcjonowania porodówki. Zadaniem członków nowego organu będzie także udzielenie odpowiedzi na pytanie, co należy poprawić, ulepszyć, zmodernizować, aby leski oddział był na tyle atrakcyjny pod każdym względem, by pacjentki chętniej zgłaszały się do izby porodowej właśnie w Lesku.

W skład komisji wchodzą radni oraz pracownicy szpitala. Na ten moment nie jest znany jej skład osobowy.

Komisja przedstawi nam swoje wnioski. Zostaną one gruntownie przeanalizowane. W tym momencie nie przesądzam żadnej możliwości. Uważam jednak, że rada musi podjąć jakąś decyzję, choćby po to, żeby dyrektor szpitala wiedział na czym stoi i w którym kierunku szpital ma zmierzać – kwituje Janusz Haftek.

Sala porodowa leskiego szpitala. Foto: archiwum SP ZOZ w Lesku

08-04-2022

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij


Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)