Ważą się losy porodówki w Lesku. Jedynej na trzy powiaty! (ZDJĘCIA, STATYSTYKI)
LESKO / PODKARPACIE. Najpierw Sanok, później Ustrzyki Dolne. Szpitale w tych miastach na przestrzeni ostatnich kilku lat musiały pogodzić się z utratą porodówek. Aktualnie problemy ma ostatnia z nich, czyli leska, obsługująca głównie trzy powiaty liczące łącznie 140 tys. mieszkańców!
Tomasz Sokołowski
Bezwzględna statystyka
W 2017 roku ostatecznie zlikwidowano oddział ginekologiczno-położniczy oraz odział neonatologiczny w szpitalu w Sanoku. Taki sam los spotkał porodówkę ze szpitala w Ustrzykach Dolnych trzy lata później. Spory ciężar jeśli chodzi o przyjmowanie pacjentek wziął na siebie szpital w Lesku. O ile jednak w czasie, gdy z mapy regionu zniknęła izba porodowa w Sanoku, Lesko odnotowało gwałtowny wzrost liczby urodzeń, o tyle w kolejnych latach, dzieci rodzących się w tym szpitalu było coraz mniej. W efekcie, w ubiegłym roku powtórzył się wynik z czasu, gdy w bieszczadzkim regionie funkcjonowały trzy porodówki.
Porody w szpitalu w Lesku w latach 2009-2021
źródło: Szpital Powiatowy w Lesku
– Wydawało się, że los logicznie to wszystko poukładał i że po likwidacji porodówek w Sanoku i w Ustrzykach Dolnych, oddział w Lesku będzie miał podstawy do funkcjonowania opiekując się pacjentkami również z sąsiednich powiatów. Tak było jednak tylko przez rok. Później nastąpiła stagnacja, a teraz drastyczny spadek liczby urodzeń – mówi nam Andrzej Olesiuk, starosta leski.
– Demografia oraz aktualnie panujące trendy społeczne sprawiają, że mniejsze ośrodki, te słabiej zaludnione, przeżywają teraz bardzo trudny czas, „zwijają się”. Problemy są nie tylko na oddziałach porodowych ze względu na mniejszą liczbę urodzeń, ale także w szkołach, które są likwidowane ze względu na brak dzieci. Widoczna jest też tendencja do umacniania się dużych ośrodków miejskich. To tam wielu młodych układa sobie przyszłość – zaznacza szef leskich samorządowych struktur powiatowych.
Z pewnością nie pomogła pandemia, podczas której na łeb na szyję spadła liczba hospitalizacji dotyczących potrzeb niezwiązanych z leczeniem COVID-19. Ludzie bali się szpitala, panowała niepewność, wielu z nas uczyło się nowej rzeczywistości. To przełożyło się także na liczbę porodów.
Do tego na terenie bieszczadzkich powiatów znacząco spada współczynnik dzietności. Faktem jest też to, że oddział ginekologiczno-położniczy w Lesku przynosi największe straty spośród wszystkich funkcjonujących w szpitalu.
Jednak bez dwóch zdań, porodówka w Lesku daje poczucie bezpieczeństwa kobietom w ciąży mieszkającym na terenie powiatów leskiego, bieszczadzkiego i sanockiego. Oddział to lekarze i położnicy, to fachowa pomoc w sytuacjach zagrożenia. Poza tym, wiemy jak utrata porodówki wpływa na nastroje społeczne. Likwidacja oddziału w Sanoku podnoszona jest w wielu rozmowach do dziś, a dla niektórych samorządowców, jej przywrócenie, stało się swoistym punktem honoru.
– Ekonomia jest nieubłagana i jasno wskazuje na konieczność zamknięcia oddziału – zaznacza Robert Płaziak, dyrektor Szpitala Powiatowego w Lesku. – Uważam jednak, że utrzymanie oddziału jest niezwykle ważne. Oddziały porodowe budują i rozwijają funkcje prospołeczne całego regionu. Potrzebujemy wsparcia, finansowego wsparcia.
Bezwzględna statystyka 2
W dobie pandemii, do szpitala w Lesku przez wiele miesięcy zjeżdżali się pacjenci z całego regionu, aby otrzymać pomoc inną niż ta dotycząca zakażenia koronawirusem. Szpital w Sanoku, w głównej mierze, dedykowany był leczeniu COVID-19. Z czasem łóżka covidowe „otrzymał” również szpital w Ustrzykach Dolnych. Były okresy, gdy w Lesku funkcjonował jedyny na trzy powiaty oddział chirurgiczny i oddział wewnętrzny!
– Ponieśliśmy ogromne koszty związane z wymogami bezpieczeństwa i dostosowaniem szpitala do funkcjonowania takiego jak do tej pory, ale w czasie pandemii, w ramach wymagającego reżimu sanitarnego. Pochłonęło to miliony złotych. W 2021 roku niedoszacowano nam kosztów działalności na poziomie około 30%. Tyle mniej otrzymaliśmy w ramach kontraktu z NFZ – mówi Robert Płaziak.
Z kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia do leskiego szpitala popłynęło w 2021 roku niespełna 42 mln złotych.
Dopiero w listopadzie ubiegłego roku, Lesko dostało dyspozycję od wojewody zorganizowania oddziału covidowego na 28 łóżek, co pozwoliło zoptymalizować bieżące koszty funkcjonowania szpitala.
Aktualnie trwa wyliczanie kwoty, którą jako organ prowadzący będzie musiał zabezpieczyć powiat leski, aby zbilansować straty, na które wpływ miał w ubiegłym roku między innymi oddział porodowy. Mówi się o dofinansowaniu na poziomie 2-3 mln złotych. Dla leskiego samorządu to gigantyczne obciążenie.
Co dalej?
W sprawie porodówki nie zapadła żadna decyzja. O jej losach mówi się w samorządzie od kilku lat i nadal funkcjonowanie oddziału ginekologiczno-położniczego będzie przedmiotem rozmów na posiedzeniach Rady Powiatu Leskiego, a także podczas spotkań przedstawicieli władz powiatu z dyrektorem szpitala.
Słowa starosty leskiego wydają się jednak jasno przekazywać, że to najbliższa przyszłość zaważy na losach leskiej porodówki w kolejnych latach.
– Powiem tak. Jeżeli nie ma kobiet chętnych do rodzenia w Lesku, to trzeba sobie zadać pytanie, w jakim celu porodówka ma istnieć. Zasada jest prosta. Będą urodzenia, będzie porodówka. Nie będzie urodzeń, to nikt nie będzie w stanie tego finansować. Potencjał nic nam sam w sobie nie daje. Za potencjał ktoś musi zapłacić. Mogą go utrzymywać bogaci, a nie biedni – mówi bez ogródek Andrzej Olesiuk.
Starosta przekazuje, że władze powiatu zdają sobie sprawę z aktualnej sytuacji na świecie i w Polsce, które nie jest sprzyjająca w kontekście podejmowania drastycznych działań. – Na pewno nie będziemy podejmować pochopnych decyzji – dodaje nasz rozmówca.
Połączenie trzech szpitali może okazać się ostatnią deska ratunku
Przedstawiciele starostwa zamierzają wrócić do rozmów o połączeniu trzech bieszczadzkich szpitali. Jak deklaruje Andrzej Olesiuk, Lesko jest w stanie pójść na daleko idące ustępstwa, włącznie z wprowadzeniem zarządu komisarycznego, który kierowałby funkcjonowaniem szpitali w Lesku, Sanoku i Ustrzykach Dolnych.
– Uważam, że w tym trudnym czasie zapaści w służbie zdrowia, jest to niezbędne. Na poziomie trzech rad i trzech samorządów jest to niemożliwe do osiągnięcia. Każdy będzie ciągnął w swoją stronę, to przypomina takie „wyszarpywanie”. Uważam, że jest to jedyna droga do zbudowania optymalnego systemu ochrony zdrowia na tym terenie – zaznacza Andrzej Olesiuk.
140 tys. mieszkańców i ani jednej porodówki?
– To już nie jest czas na zasłanianie się hasłem, że kobiety z naszego regionu nie będą miały gdzie rodzić. I tak nie rodzą. Lub jest ich bardzo niewiele. Trudno zatem, przyjmować ten argument za zasadny – kwituje starosta leski.
grafika poglądowa (źródło: Red., Szpital Powiatowy w Lesku)
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
GMINA ZARSZYN. Drastyczny wzrost cen materiałów budowlanych. Problemy z inwestycjami
Sanoczanin sędziował igrzyska w Pekinie. Był jednym z dwóch starterów z całego świata! (ZDJĘCIA)
Fatalny stan drogi pomiędzy Płowcami a Stróżami Małymi. Szansa na remont (VIDEO, ZDJĘCIA)
Informacje o aktualnej sytuacji na drogach Sanoka, powiatu sanockiego i całego regionu w grupie POMOC112
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz