Z Czaszyna do Australii autostopem! Dwóch śmiałków, dwie gitary i jedna wielka przygoda (FILM, ZDJĘCIA)
AUSTRALIA. Niecodzienna historia o ,,Dwóch takich…” co podbili Australię autostopem! Poznajcie historię sanoczanina, który wybrał się w niezwykłą podróż przemierzając tysiące kilometrów na wszystkie możliwe sposoby: autostopem, jachtostopem, pieszo i wpław, aby dotrzeć do krainy kangurów.
O swojej przygodzie piszą:
Około 3 lata temu wpadliśmy na pomysł, że fajnie byłoby wspólnie wyjechać do Australii – bo tam cieplej i bliżej do oceanu i ogólnie ponoć całkiem nieźle się tam żyje. Trochę planowania i organizowania i doszło do tego, że w końcu udało się pomysł zrealizować.
Plan jest taki, żeby wspólnie z Wilsonem – o którym później – i naszymi dwiema kochankami – gitarami – dostać się do Krainy Kangurów bez korzystania z samolotów a jedynie z autostopu, jachtostopu, środków komunikacji publicznej, rikszami, końmi, pieszo, wpław… etc…
Z rożnych względów mamy na to ok 3 miesiące i wydaje nam się, że jesteśmy do wyprawy całkiem nieźle przygotowani – rzeczywistość zapewne zweryfikuje powyższe stwierdzenie.
Sporo osób twierdzi, że nasz pomysł jest całkiem ciekawy i równie sporo uważa, że mamy nierówno pod sufitem – ciężko powiedzieć którzy z nich mają więcej racji.
Bohaterami historii są:
Jakub Stefanowski ,,Stefan”
Przystojniejsza, mądrzejsza i przede wszystkim skromniejsza połówka Carpe Dream. Z wykształcenia informatyk. Z zamiłowania fotograf. Mówią, że jestem uparty ale osobiście wolę nazywać się konsekwentnym w realizacji planów. Wychodzę z założenia, że wyśpię się po śmierci, w związku z czym staram się żyć pełnią życia kierując się zasadą „carpe diem”. Bakcyla podróżniczego złapałem na początku studiów, kiedy to wspólnie z kumplem wybraliśmy się na dwutygodniową wyprawę autostopem po Europie odwiedzając 8 krajów w 16 dni. W kolejnych latach podobnych wypraw było jeszcze kilka, między innymi 6-tygodniowa wyprawa z koleżanką na Wyspy Kanaryjskie i do Portugalii, gdzie to po raz pierwszy miałem okazję zobaczyć na własne oczy ocean i spróbować surfingu – zakochałem się w jednym i w drugim i to do tego stopnia, że kilka lat później gdy tylko nadarzyła się ku temu okazja znów wybrałem się do Portugalii, żeby nacieszyć się wspomnianymi pasjami – tym razem była to nasza pierwsza wspólna wyprawa z Łukaszem i wtedy właśnie urodził się w naszych głowach pomysł wspólnego wyjazdu do Australii.
Łukasz Zawirski ,,Lukas”
Przystojniejsza, mądrzejsza i przede wszystkim skromniejsza połówka Carpe Dream. Jak widać zdania w tej kwestii są podzielone. Z wykształcenia informatyk/grafik. Z zamiłowania muzyk, co przełożyło się częściowo na moją pracę. Uważam, że dzień bez muzyki jest dniem straconym, dlatego też w naszą wyprawę zdecydowaliśmy się wziąć gitary, dzięki którym można dużo łatwiej nawiązywać znajomości i poznawać nowych ludzi, co jest jedną z moich ulubionych części podróży. Uwielbiam gotować, z czego Stefan jest niezmiernie zadowolony i miałem okazję podszlifować to rzemiosło pracując przez rok w restauracji w centrum Londynu. Podróżami zaraziłem się od rodziców, którzy od młodych lat zabierali mnie na różnorakie wycieczki, początkowo po Polsce, później po Europie. Sam odbyłem kilka podróży autostopem po naszym kontynencie, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że jest to kolejna z moich pasji i doprowadziło do tego, że jak to mawia moja mama: „nie mogę usiedzieć na dupie w jednym miejscu”. Swoje wymarzone miejsce do życia wyobrażam sobie gdzieś nad brzegiem morza, oceanu ze słoneczną pogodą przez cały rok i otwartymi, wesołymi ludźmi wokół mnie. Dlatego też jadę do Australii z nadzieją, że tak właśnie wygląda ten kraj.
źródło: Facebook Carpe Dream
Blog Carpe Dream
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz