PŁONNA / PODKARPACIE. Czytelnik poinformował nas o dużych skupiskach barszczu Sosnowskiego, jednej z najniebezpieczniejszych roślin rosnących w Polsce. Znajdują się one w miejscowości Płonna, przy drodze Bukowsko – Komańcza.
Skupisko roślin jest dobrze znane Wojciechowi Skibie naczelnikowi Wydziału Ochrony Środowiska, Rolnictwa i Leśnictwa Starostwa Powiatowego w Sanoku. Znajduje się ono na prywatnych gruntach, których właściciel w myśl umowy z Agencją Nieruchomości Rolnych jest obowiązany je kosić dopiero po 1 sierpnia, ze względu na ochronę ptaków, w tym derkacza. Niestety do tego czasu barszcz Sosnowskiego zdąży się już wysiać, dając życie nowemu pokoleniu tej niebezpiecznej rośliny.
Wojciech Skiba, foto: archiwum Powiatu Sanockiego
– Stanęliśmy przed tym problemem już w 2014 roku. Otrzymaliśmy zgodę od właściciela na wejście na jego teren, w celu zwalczania barszczu, ale jak wczytaliśmy się w założenia programu środowiskowego, który tam obowiązuje , to okazało się, że przez 1 sierpnia koszenie tej łąki jest niemożliwe. Zgłaszaliśmy ten problem do agencji, by dokonała zmiany tzw. pakietu ptasiego na łąkowy, co pozwoliłoby kosić już w czerwcu, ale na razie ten problem jest nierozwiązany – tłumaczy naczelnik.
Powiat sanocki przez kilka lat intensywnie zwalczał barszcz Sosnowskiego, korzystając z programu dotyczącego ochrony bioróżnorodności. Eliminowanie tej niebezpiecznej rośliny było jednym z elementów tego programu, dzięki któremu otrzymano 1,2 mln zł.
Niestety program już skończył się i nie ma widoków na podobne działania. Ogłoszony przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska konkurs, z którego można było pozyskać jakże potrzebne środki, został anulowany.
W ostatnich tygodniach doszło jednak do spotkania z przedstawicielami Rejonowego Zarządu Infrastruktury w Lublinie, który podlega pod Ministerstwo Obrony Narodowej. Zarządza on Ośrodkiem Szkolenia Górskiego w Kwaszeninie, gdzie barszcz rozprzestrzenił się na areale 500 ha! Z uwagi na to, że funkcjonuje tam poligon wojskowy zwalczanie barszczu stało się priorytetem.
Wojsko stara się o pieniądze na ten cel, chodzi o kwotę kilkudziesięciu milionów złotych, z Programu LIFE, który jest jedynym instrumentem finansowym Unii Europejskiej poświęconym wyłącznie współfinansowaniu projektów z dziedziny ochrony środowiska i klimatu. Powiat sanocki może w tym programie wziąć udział jako partner, choć obszar, na którym musi zwalczać barszcz liczy zaledwie około 44 ha.
– Problem jest tylko w tym, że wnioski składa się jesienią, a rozpoczęcie realizacji programu nastąpiłoby dopiero w przyszłym roku – dodaje naczelnik Skiba.
Choć brakuje w tym roku na ten cel pieniędzy, zwalczanie barszczu musi odbywać się w najbardziej newralgicznych lokalizacjach, czyli w samym mieście i pod Sanokiem, gdzie są duże skupiska ludzkie.
– Otrzymaliśmy np. informację, że barszcz rośnie na ul. Robotniczej, przy samej drodze, pod blokiem – mówi Wojciech Skiba. – Nie chciałem w to za bardzo wierzyć, ale gdy pojechaliśmy na miejsce, okazało się, że to prawda. Ktoś sobie posadził barszcz na trawniku.
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz