REKLAMA
REKLAMA

P. SKUBIŃSKI: Unihokej w Sanoku przeżywa dobre chwile (WYWIAD)

SANOK / PODKARPACIE. Zapraszamy na wywiad z Piotrem Skubińskim, od trzech sezonów głównym organizatorem Sanockiej Ligi Unihokeja. Rozmawiamy o rozwoju sanockiego unihokeja, aktualnym poziomie ligi, rozgrywkach pucharowych i przyszłości SLU. Zapraszamy do lektury.

MATEUSZ PNIEWSKI, Esanok.pl: Trwa XII edycja Sanockiej Ligi Unihokeja. Jaka Pana zdaniem jest? Co można powiedzieć o poziomie sportowym drużyn i przebiegu rozgrywek?

PIOTR SKUBIŃSKI, organizator Sanockiej Ligi Unihokeja, bramkarz zespołu BESCO: Jest to dla mnie trzeci sezon w SLU w roli organizatora i czwarty jako członka drużyny i widać, że poziom sportowy wzrasta, a w tym roku liga jest chyba najbardziej równa i nieprzewidywalna. Każda drużyna w swoich szeregach ma doświadczonych zawodników, którzy są od początku ligi, jak i zawodników młodych, utalentowanych. Taka mieszanka jest „mieszanką wybuchową”, co sprawia, że liga jest ciekawa.

M.P.: Kto Pana zdaniem jest największym faworytem do sięgnięcia po największy puchar?

P.S.: Wydaje mi się, że w tym sezonie SLU najlepiej prezentują się zawodnicy AZS PWSZ, którzy z roku na rok składają coraz mocniejszy i stabilniejszy skład. Ciekawie też wygląda drużyna Interq, która ma doświadczonych zawodników i moim zdaniem między tymi dwoma drużynami rozstrzygnie się walka o złoto, chyba ze wskazaniem na „studentów”. Po dominacji Wilków przyszedł czas na zmiany.

M.P.: Organizuje Pan już trzeci kolejny sezon SLU. Co należy do największych trudności przy organizacji ligi?

P.S.: Tak, to prawda. Trzeci sezon i trzeci rok nauki, ale wykształcenie jak i wcześniejsze doświadczenia pomogły mi w tym, aby szybko oswoić się z nowym wyzwaniem. Pierwszy sezon organizowałem z pomocą Bartka Milczanowskiego, który był głównym pomysłodawcą, abym się mocniej w to zaangażował. Odnalezienie się w nowej roli było ciężkie, ale z upływem czasu było coraz lepiej, a brak wiedzy o strukturze rozgrywek szybko został uzupełniony i starałem się dążyć do założonych sobie celów. Początki były trudne (pierwszy sezon w Zagórzu), ale myślę, że jest coraz lepiej. Przy organizacji tych wszystkich sezonów pomogło mi wiele osób za co im BARDZO DZIĘKUJĘ.

M.P.: Jak Pan ocenia współpracę z kapitanami drużyn i ogólnie z całym środowiskiem? Czy drużyny podchodzą do Pana społecznej pracy ze zrozumieniem i chęcią pomocy, czy zdarzają się roszczeniowe postawy?

P.S.: Wydaje mi się, że kontakt z kapitanami, władzami uczelni jak również z mediami uważam za udany i rzetelny. Jestem osobą otwartą na współpracę i chyba nigdy nie odmówiłem pomocy i chętnie taką przyjmę. Wiem, że mam trudny charakter i że kontakt z ludźmi może być ciężki, ale się dogadujemy i niech tak zostanie (śmiech).

Organizatorzy X edycji Sanockiej Ligi Unihokeja. Od lewej: Bartłomiej Milczanowski, Marcin Cybuch, Jakub Barć, Piotr Skubiński. Foto (2): Tomasz Sowa / archiwum

M.P.: Świetna praca nauczycieli i instruktorów w szkołach, dobrze funkcjonująca liga lokalna i w końcu ekstraligowa drużyna Wilków. Unihokej w Sanoku przeżywa chyba dobre chwile?

P.S.: Bez zaangażowania wielu ludzi, dyrekcji szkół i sponsorów pewnie nie doczekalibyśmy 12-stej edycji Sanockiej Ligi Unihokeja. Na słowa uznania zasługuje Dariusz Dorotniak, który wszystko zaczął i organizował ligę przez 9 lat i dzięki niemu sanoczanie grają w unihokeja do dziś. Myślę, że Sanok jako „miasto hokeja” może też mieć przydomek „miasto unihokeja”, bo jako liga amatorska zrzeszamy około 100 zawodników, myślę, że jest to imponująca liczba. Zdecydowanie tak, sanocki unihokej przeżywa dobre chwile.

M.P.: Pierwsi sanoczanie zaliczają imprezy rangi mistrzostw świata. To z pewnością powód do zadowolenia również dla Pana, ponieważ wiadomo, że SLU to baza dla drużyny ekstraligowej. Tak samo jak dla SLU, praca z najmłodszymi w szkołach.

P.S.: Wydaje mi się, że jako rodowity sanoczanin jestem dumny z tego osiągnięcia, a SLU jest dobrym sposobem dla tych zawodników na utrzymanie optymalnej formy przed najważniejszymi meczami w ich karierach, czyli z orzełkiem na piersi. Duże zasługi mają nauczyciele z okolicznych i sanockich szkół za chęci nauczania tej dyscypliny sportu. Dużo daje również wspaniała postawa „Sanockiej Watachy” na ekstraligowych parkietach. Dzięki ich występom na najwyższym poziomie ligowym w Polsce na pewno rośnie również poziom sportowy SLU.

M.P.: Jako organizator współpracuje Pan z władzami PWSZ w Sanoku. Mecze odbywają się w pięknej hali Centrum Sporowo-Dydaktycznego. To chyba jedyna arena w Sanoku, gdzie przez cały rok można rozgrywać mecze unihokeja na pełnowymiarowym boisku?

P.S.: I w tym miejscu należą się podziękowania pani rektor Elżbiecie Ciporze, panu kanclerzowi Lesławowi Siedleckiemu oraz całemu personelowi zaangażowanemu w sprawę. Bez tej hali nie wiadomo czy dalej nie gralibyśmy w Zagórzu. Dzięki tak pięknej i nowoczesnej hali mamy możliwość gry i doskonalenia naszych umiejętności w super warunkach.

M.P.: W organizowanych przez Pana edycjach SLU, po zakończeniu sezonu, nagradzani byli również najlepszy zawodnik ligi i najlepszy bramkarz. W tym roku dla wyróżnionych niespodzianki przygotował klub Wilki Sanok. Może Pan to potwierdzić?

P.S.: Według mnie, nie tylko drużyny powinny być wyróżnione medalami czy pucharami, ale też jednostki, które mogą zmienić los całego spotkania jedną kapitalną obroną czy nadzwyczajną akcją. Drużyna to zlepek jednostek i wydaje mi się, że jest to fajne uczucie być wyróżnionym spośród około 100 zawodników. Co do nagród sponsorowanych przez drużynę Wilków, to tak, mogę potwierdzić, że coś takiego ma mieć miejsce w tej edycji SLU. Nie chciałbym jednak zdradzać szczegółów.

M.P.: W ubiegłym roku zainicjował Pan rozgrywki o puchar ligi. Czy w tym roku drużyny mogą liczyć na kontynuację?

P.S.: Tak, chciałbym, żeby po zakończeniu każdego sezonu odbył się jeszcze turniej o Puchar SLU, który ma być pucharem przechodnim. W tym roku jeszcze nie znam dokładnej daty i ilości drużyn, ale chciałbym, żeby odbył się w hali Centrum Sportowo-Dydaktycznego PWSZ.

M.P.: W obecnym sezonie nie widzimy Pana w roli bramkarza. Wiadomo, że leczy Pan kontuzję. Jak przebiega rehabilitacja i kiedy możemy Pana zobaczyć znów na parkiecie?

P.S.: Po złamaniu V kości śródręcza zostały tylko blizny po operacji i lekki dyskomfort w czynnościach codziennych, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej. Na parkiecie jestem prawie co tydzień z drużyną BESCO, ale tylko na ławce rezerwowych jako „trener mentalny” (śmiech). Obecny sezon odpuszczam, zobaczymy co będzie za rok.

M.P.: Czy środowisko unihokejowe będzie mogło liczyć na popularnego „Skubiego” w kolejnej edycji Sanockiej Ligi Unihokeja?

P.S.: Bardzo trudne pytanie na koniec, bo jeszcze trzeba dokończyć obecny sezon. Powiem tak, może troszkę dyplomatycznie, czas pokaże. Dziękuje za rozmowę i pozdrawiam wszystkich sympatyków unihokeja.

15-04-2019

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij

Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)