REKLAMA
REKLAMA

Na hamakach bronią bieszczadzkie lasy przed wycinką (FOTO)

BIESZCZADY / PODKARPACIE. Wtorek był drugim dniem hamakowego protestu zorganizowanego przez Inicjatywę Dzikie Karpaty w obronie starych bieszczadzkich lasów. Kilkanaście osób rozwiesiło hamaki w lesie na stokach góry Jaworniki w Nadleśnictwie Lutowiska uniemożliwiając kontynuację wycinki. Aktywiści zablokowali hamakami również spychacz służący do budowy dróg zrywkowych, wykorzystywanych do ściągania z lasu ściętych pni. Drogi zrywkowe stanowią jedno z największych zagrożeń dla Bieszczad, przyspieszając erozję zboczy oraz osłabiając funkcję wodochronną górskich lasów – szczególnie istotną w dobie grożącej całej Polsce suszy.

Podobny protest odbył się w poniedziałek na górze Stoły w tym samym Nadleśnictwie. Pomimo pojawienia się policji i straży leśnej, aktywistom i aktywistkom skutecznie udało się wówczas wstrzymać wycinkę w ponadstuletnim lesie bukowym. – Protestujemy przeciwko polityce Lasów Państwowych, które wchodzą z cięciami i ciężkim sprzętem do ostatnich skrawków naturalnej Puszczy Karpackiej, tuż przy granicy Bieszczadzkiego Parku Narodowego – mówi Karol, jeden z aktywistów Inicjatywy Dzikie Karpaty. Po sukcesie wczorajszej blokady, protestujemy dziś w nowym miejscu. Chcemy pokazać opinii publicznej, że wycinki w Bieszczadach toczą się na ogromną skalę, to nie jest jedno, czy dwa odosobnione miejsca.

Nadleśnictwo Lutowiska zaplanowało na okres najbliższych 10 lat wycięcie aż 865 tysięcy m3 drewna – to kilkaset tysięcy dużych drzew, które zostaną przeznaczone do tartaku i na opał. Tak duża skala wycinki powoduje, że w Lutowiskach tnie się więcej niż przyrasta, łamiąc podstawową zasadę zrównoważonej gospodarki leśnej. Mimo tego, Nadleśnictwo jest trwale deficytowe, tylko w okresie 2016-2018 otrzymało około 30 mln złotych dopłaty z Funduszu Leśnego.

Na wycince w Bieszczadach tracimy podwójnie. Bezpowrotnie znikają ostatnie fragmenty naturalnych lasów, wyjątkowe na skalę europejską. Po drugie, wszyscy dopłacamy do tej wycinki, bo jest ona zwyczajnie nieopłacalna. Dlatego już w 2018 roku złożyliśmy w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie dwa postulaty. Domagamy się wstrzymania wycinki starodrzewi oraz zaprzestania polowań w otulinie Bieszczadzkiego Parku Narodowego i na terenie projektowanego Turnickiego Parku Narodowego. Dotychczas bez rezultatu. Dlatego zdecydowaliśmy się na blokadę, bo chcemy mieć głos w sprawie naszych lasów, a Lasy Państwowe nie chcą nas słuchać – przypomina Ola, jedna z aktywistek.

źródło: materiały nadesłane

28-08-2019

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij

Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)