BWA SANOK: Tomasz Bielak „Frankenstein”
SANOK. BWA Galeria Sanocka zaprasza na wernisaż wystawy malarskiej Tomasza Bielaka „Frankenstein”. Otwarcie wystawy zaplanowano na 8 lipca, godz. 18:00. Wystawa trwa do 2 października 2011.
Na wystawę Tomasza Bielaka składa się kilkanaście monochromatycznych obrazów. Na różnych formatach artysta przedstawia świat pogrążony w mroku, z którego wyłaniają się białawe kontury. Wszystko jest tu jakby przeźroczyste, senne i złudne. Ten zastany na wystawie świat, nie jest rzeczywistością widzianą na co dzień. Niektóre płótna upodobniają się do kinowego ekranu na którym wyświetleni zostali filmowi bohaterowie. Postaci te, przenosząc nas w inny wymiar powodują, iż inaczej zaczynamy patrzeć na sąsiadujące z nimi fragmenty pozornie znanej nam rzeczywistości, która w wyniku tego zestawienia wydaje się grać rolę filmowego rekwizytu. Ta dziwna hybryda swój status odnajduje w przedstawionych na dwóch płótnach wizerunkach Frankensteina.
Tomasz Bielak, How Are You Mr. Frankenstein, 2010, akryl na płótnie, 100×81 cm
Właśnie taka jest mgła spowijająca część obrazów prezentowanych w sanockiej galerii. Za jej tajemniczą fasadą oddycha na wpół sztuczne, a na wpół żywe ciało, które nosi na sobie miejscami rozchodzące się blizny. Sepiowo-biała powłoka tworząca monochromatyczny chaos, tu i ówdzie ulega pęknięciu ujawniając rozpoznawalne obiekty. Na jednej z prac z takiego właśnie tła, niczym z morskich głębin, wyłania się ledwie widzialna łódź podwodna. W innym miejscu, oceaniczna toń zyskuje status zachmurzonego nieba przeszywanego przez gubiącą swój kurs rakietę ziemia-powietrze. Ostatecznie, ta szara substancja odpowiada chaosowi myśli stojącego przed płótnem malarza.
Tomasz Bielak, bez tytułu, 2011, akryl na płótnie, 40×50 cm
Każdy element przedstawionej na wystawie układanki, sprawia wrażenie długo „szukanego” rozwiązania. Proces wydobywania go z tła przypomina odkurzanie miejsca na długo pozostawionego samemu sobie. Przez fakt odsłonięcia jedynie rąbka tej tajemnicy wyobraźnia widza zaczyna doszukiwać się za tą szarą kurtyną pełniejszego pejzażu. W kilku pracach, rezygnując z mglistej zawiesiny, Bielak ujawnia te kulisy. Za miniaturową łódką, przecinającą odbijające się na wodzie światła, wyrasta spektakularnie wypełniający całe przedstawienie most. Gdzie indziej oglądamy nocny pejzaż metropolii w tle mknącego przez czerń nocy autobusu.
Tomasz Bielak, bez tytułu, 2011, akryl na płótnie, 50×40 cm
Twarz autora teorii pochodzenia gatunków, niczym gniewna postać świętego, spogląda na ten porzucony świat. Utworzony z osamotnionych filmowych postaci i rekwizytów melancholijny krajobraz, dopełnia przedstawiony w obowiązującej tu poetyce kosmonauta. Wystrzelony w przestworza lewituje w rogu płótna bez widocznego sentymentu za ziemią, ale i bez nadziei na poprawę swojej sytuacji jak i całego, zostawionego na wpół żywego i na wpół martwego świata. Zajmująca miejsce nieopodal, wpatrzona w widza twarz Frankensteina patronuje tej zatrzymanej w ewolucji scenerii. Jednocześnie ten sztuczny człowiek, ożywiony siłą ludzkiej kreatywności, symbolicznie odnosi się do wiary w moc sztuki, rozumianej jako kreowanie bardziej witalnych w swojej sztuczności wizerunków niż życie widziane za oknem.
Piotr Pękala
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz