INTERWENCJA: Lekarz chce „zaoszczędzić” na pacjencie?
SANOK / PODKARPACIE. Marcin, mieszkaniec Sanoka, pracuje na 1/4 etatu. Na „rękę”dostaje niecałe 400 zł. Jego żona od czerwca bezskutecznie szuka pracy. Para ma dwójkę chorowitych dzieci. Jedno z nich cały czas walczy z pasożytami. I tu rodzi się problem. Rodzice muszą wykonywać kosztowne badania parazytologiczne prywatnie.
Badanie na pasożyty figuruje na liście świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych.
– Pediatra z przychodni na Błoniach cały czas zaleca jednak robienie badań na obecność pasożytów prywatnie, nie przez NFZ, pomimo że dzieci są ubezpieczone. Zapytałem, więc dlaczego? – relacjonuje ojciec dziecka. – Pani doktor wytłumaczyła mi, że przychodnia nie wykonuje badań na pasożyty w „Sanepidzie” w Sanoku, bo stosowana jest tam tania, ale zawodna metoda. Z tego względu lekarka zaleca wykonanie badań w przychodni NAFTA-MED, gdzie jest drogo, ale dobrze. Jeden komplet badań na obecność pasożytów kosztuje tam 60 zł. Badania, żeby były wiarygodne, powinny być powtarzane w odstępach kilkudniowych, co najmniej 3 razy, co daje koszt 180 zł za jedną serię.
Obie metody są dobre
Wojewódzka Stacja Sanitarno Epidemiologiczna w Rzeszowie posiada swój oddział laboratoryjny w Sanoku. – Nasze laboratorium posiada akredytację nadaną przez Polskie Centrum Akredytacyjne w 2001 roku – wyjaśnia Bogusława Chytła, kierownik Oddziału Laboratoryjnego WSS-E w Sanoku. – Certyfikat akredytacyjny daje świadectwo, że badanie jest akredytowane nie tylko na terenie Polski, ale również w Europie. Badania parazytologiczne w naszym laboratorium są wykonywane mikroskopowo. Natomiast w przychodni NAFTA – MED stosowana jest metoda instrumentalna, polegająca na wykrywaniu przeciwciał. My tej metody nie stosujemy, ale trudno jest powiedzieć, która z nich jest lepsza. Jedna jest dobra i druga. W niektórych przypadkach sprawdza się metoda mikroskopowa, w innych instrumentalna. Wszystko zależy od przypadku danego pacjenta.
Okazuje się jednak, że lekarze z Samodzielnego Publicznego Miejskiego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Sanoku nie mają podpisanych umów z sanockim laboratorium WSS-E. – Każdy lekarz podstawowej opieki zdrowotnej ma podpisaną umowę z jakiś laboratorium. My takiej umowy z lekarzami podstawowej opieki zdrowotnej w Sanoku nie mamy, tylko z lekarzami z Ustrzyk Dolnych – dodaje pani kierownik. – Moim zdaniem pediatra wprowadza pacjenta w błąd. Jeżeli jest podpisana umowa z NFZ, to lekarz powinien zapłacić za to badanie.
To dla lekarzy „czysta matematyka”
– Badania na pasożyty są refundowane przez NFZ. Tylko ze względu na ich koszt lekarze podstawowej opieki zdrowotnej nie wydają skierowań na te badania w ramach ubezpieczenia. Nie wiem, czy mają takie zalecenie, czy też decydują o tym sami – zastanawia się pan Marcin. – Z tego, co wiem, pieniądze na te badania „idą” z pieniędzy na podstawową opiekę zdrowotną. Lekarze podchodzą, więc do tego na zasadzie „czystej matematyki”.
– Lekarz podstawowej opieki zdrowotnej nie powinien odsyłać pacjenta na prywatne badania. Te badania mają być wykonane za darmo, i to bez względu na ich liczbę, we wskazanym laboratorium – podkreśla Marek Jakubowicz, rzecznik prasowy w Podkarpackim Oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia w Rzeszowie.
Lekarz chce „zaoszczędzić” na pacjencie?
– Przez ostatnie 8 lat moje dzieci miały 10, a może 12 razy, wykonywane badania na pasożyty. Nigdy przez NFZ, zawsze prywatnie. Póki pracowałem na cały etat, a żona miała zatrudnienie, to jakoś dawałem radę udźwignąć ten koszt. Teraz nie jestem w stanie – wyjawia pan Marcin. – Pytam, więc dlaczego nie mogę dostać skierowania do laboratorium, w którym dziecko będzie miało dobrze zrobione badania, a które ma podpisaną umowę z NFZ?
NFZ nie płaci lekarzom podstawowej opieki zdrowotnej ekstra za badania parazytologiczne. Przychodnia otrzymuje stawkę roczną za każdego „zapisanego” pacjentów, bez względu na to, czy pacjent choruje, czy też w ogóle nie zgłasza się do lekarza. – Nie są to duże pieniądze – przyznaje rzecznik NFZ. – Jednakże na jednych pacjentach lekarz „oszczędza”, a na innych „traci”.
Aleksander Korobczenko, szef „miejskiego” ZOZ jest zdziwiony interwencją mieszkańca Sanoka, gdyż SP MZOZ posiada własne laboratorium przy Przychodni nr 1 na Błoniach w Sanoku, które świadczy usługi w pełnym zakresie świadczeń finansowanych z pieniędzy publicznych. – Pacjent powinien upomnieć się o skierowanie do naszego laboratorium, w którym badania wykonywane są jak najbardziej prawidłowo – podkreśla lekarz.
– W tym przypadku lekarz najprawdopodobniej chce „zaoszczędzić” na pacjencie – dodaje Marek Jakubowicz.- Dlatego pacjent może złożyć imienną skargę do NFZ lub do rzecznika praw pacjenta.
Udostępnij ten artykuł znajomym:
UdostępnijNapisz komentarz przez Facebook
Tagi: badania, dziecko, interwencje, lekarz, pacjent, pasożyty, przychodnia, Sanok, zdrowie
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz