SANOK / PODKARPACIE. Przyjąć można, że każdy obraz jest znakiem. Jest nim w tym sensie, że to co jest przez niego znaczone, jest przede wszystkim wyjęte z kontekstu czasu potocznego i że będąc poza nim, uogólnia i uobecnia jednocześnie jakiś obszar indywidualnego doświadczenia i emocji.
Kondensacja tego doświadczenia tworzy zawartość treści symbolicznej, której znak jest uzewnętrznieniem i obiektywizacją określoną przez obraz , w jedyny, sobie właściwy sposób, materializującą się w nim. Zawsze interesowała mnie natura symbolu, jego pojemność i otwartość na syntezę myśli, doznań i przeżyć i wpływ tych energii na plastyczne, malarskie kształtowanie się znaku i znaczenia w obrazie. Od pierwszych prac malowanych bardziej samodzielnie, po opuszczeniu pracowni Akademii, ale nawet w pracach zamykających edukację akademicką, podążając zapewne za pewnymi naturalnymi skłonnościami własnego umysłu i rodzaju odczuwania, próbowałem poddawać pewnej redukcji i syntezie zarazem, określone tematem prac, doznania wzrokowe i przeżycia, dotykające i poruszające mnie w sposób szczególny. Tak budowana relacja między światem zewnętrznym i jego odbiciem w „oku wewnętrznym”, określała i nadal określa sens mojej pracy malarza, jak też pozostaje najlepszą dostępną mi formą i narzędziem poszukiwania i odkrywania istoty mojego doświadczenia w ogóle. Energia i potencjał esencjalny znaku wciąż wydaje mi się obiecujący, bo dając szansę dotykania granic mojej własnej wyobraźni, pozwala w jakiś szczególny sposób, poczuć smak zagadki świata wraz z fascynującą tajemnicą mojej , a więc i naszej w nim obecności.
Obrazy z literą A są serią prac, powstałych na przestrzeni ostatnich kilku lat. Nie malowałem ich systematycznie. Przychodziły do mnie często w sposób nie wymuszony, niekiedy obok innych obrazów powstających w pracowni. Poddawałem się w nich, pewnemu znaczeniowemu przyciąganiu i emocjonalnej pojemności, którymi jak zauważyłem, tytułowa litera A jest ze swej natury obdarzona. Zacząłem więc przypuszczać, że być może A, jest rodzajem personifikacji tego co „Pierwsze” i „Najwyższe”, i jako taka, umieszczona na obrazach, zaprasza mnie do dialogu, może sporu nawet, którego wagi na początku sam nie podejrzewałem. Istotnym tłem dla tej sytuacji , w której niemal równolegle zaczęły uczestniczyć także inne znaki, był jak sądzę, pewien obszar doświadczeń, z gatunku tych, które zwykło nazywać się granicznymi, z którymi jak wiadomo uporanie się nie należy do najłatwiejszych. Możliwość sięgania po estetyczne środki wyrazu, co dla malarza jest mimo ryzyka porażki, jednak jakimś rodzajem komfortu, stała się obiecującym sposobem nazwania zaistniałych emocji i tym samym rozładowania towarzyszącego im napięcia. Więc pomimo tego, że „A” na obrazach często obraca się głową w dół, w otoczeniu dość opresyjnej aury, stwarzanej przez pozostałe składniki formy, innym razem potrafi mocno stanąć na dwóch swoich nogach i ubrać „optymistyczne” barwy. Przyjąłem tą ostatnią okoliczność z radością , żeby nie powiedzieć z wiarą, jako mimo wszystko pozytywną perspektywę.
Piotr Wójtowicz
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz