REKLAMA
REKLAMA

SANOK: Olbrzymie kolejki w przychodni przy ul. Jana Pawła II. Lekarze rodzinni przyjmują nawet 70 osób dziennie!

SANOK. Zatrzęsienie pacjentów w przychodni przy ul. Jana Pawła II w Sanoku! – Dzisiaj (9.02 – przyp. red.) na rejestrację oczekiwało około 50 osób. Moja 5-letnia córka jest chora na zapalenie płuc. Zostaliśmy odesłani z kwitkiem – relacjonuje jeden z mieszkańców. – Nie ma takiej możliwość, abyśmy odmówili pomocy dziecku lub osobie dorosłej z zapaleniem płuc – słyszymy w lecznicy.

50 osób od wczesnych godzin porannych czeka na rejestrację

Do naszej Redakcji zgłosił się mieszkaniec Sanoka, który od czwartku (5.02) próbuje zapisać swoją córkę do lekarza rodzinnego przyjmującego w przychodni przy ul. Jana Pawła II.

Moja 5-letnia córka zachorowała. Nie udało mi się jej zarejestrować na wizytę w czwartek. Dzień później udaliśmy się na Pogotowie Ratunkowe. Tam, zdiagnozowano zapalenie płuc, zapisano antybiotyk i zlecono wizytę kontrolną u lekarza rodzinnego w poniedziałek – opisuje nasz rozmówca.

Zgodnie z sugestią lekarza oraz mając na uwadze wydarzenia z czwartku, mężczyzna udał się do przychodni w poniedziałek o godzinie 6:30 (godzinę przed otwarciem), aby zarezerwować kolejkę i zapisać dziecko do kontroli.

O 6:30 byłem 8. w kolejce. Ta powiększała się sukcesywnie. W pewnym momencie, na rejestrację czekało około 50 osób. Gdy przyszła moja kolej, poinformowano mnie, że zgodnie z wytycznymi, ze względu na liczbę zapisanych do tej pory pacjentów, córka nie może być dzisiaj przyjęta. Przekazałem informację o stanie zdrowia mojego dziecka, ale nic to nie dało. Zasugerowano, abym spróbował we wtorek lub środę. Odniosłem wrażenie, że panie rejestrujące traktują nas pacjentów jak zło konieczne. W przeciwieństwie do naszego lekarza, z którym mamy bardzo dobry kontakt – zaznacza mieszkaniec Sanoka.

Nie ma takiej możliwości, aby dziecko czy osoba dorosła z zapaleniem płuc zgłaszająca się do nas, została odesłana z kwitkiem. Nawet, jeśli nie ma już miejsc u lekarza rodzinnego przypisanego do danej osoby, proponujemy wizytę u innego lub kierujemy do zabiegówki – tłumaczy Aleksander Korobczenko, dyrektor Samodzielnego Publicznego Miejskiego Zespołu Podstawowej Opieki Zdrowotnej w Sanoku, czyli jednostki prowadzącej przychodnię i dodaje: – Każdy ostry pacjent zostanie przyjęty natychmiast. Natomiast, jeśli chodzi o pozostałe osoby, przychodnia nie jest w stanie obsłużyć wszystkich w ten sam dzień. Nie jest to możliwe szczególnie, w okresie zwiększonej zachorowalności. Warto zaznaczyć, że kontrola po zdiagnozowaniu zapalenia płuc nie wymaga natychmiastowego udzielenia pomocy.

Lekarze przyjmują nawet 70 pacjentów dziennie!

Szczególnie w okresie zimowym, podczas którego odnotowuje się zwiększoną liczbę zachorowań, lekarze pracują „na pełnych obrotach”. Nierzadko, 8 godzin pracy nie wystarcza.

Normalnie, lekarze przyjmują około 800 pacjentów miesięcznie. Obecnie, kiedy choruje więcej osób, ta liczba zwiększa się nawet do 1300. Bywają dni, że z wizyty korzysta 70 pacjentów – wyjaśnia Aleksander Korobczenko.

Jeśli przyjąć, że do gabinetu lekarza rodzinnego wejdzie 70 osób dziennie, daje to średnią 6,5 min. poświęconych na pacjenta.

Narodowy Fundusz Zdrowia nie określa ram czasowych dotyczących wizyty jednej osoby oraz liczby przyjmowanych dziennie pacjentów. Lekarz sam wie najlepiej, ile czasu potrzebuje, aby ustalić diagnozę. Medyk decyduje, czy chory wymaga jedynie osłuchania i zebrania wywiadu, czy też potrzebna jest poszerzona diagnostyka. Myśląc logicznie, średnia powinna oscylować w przedziale 10-15 minut – mówi Marek Jakubowicz, rzecznik prasowy NFZ w Rzeszowie.

Jak dowiadujemy się w SPMZPOZ w Sanoku sytuacja, w której okresowo notuje się zwiększenie liczby pacjentów powtarza się co roku.

Być może dyrektor ośrodka mógłby rozważyć zatrudnienie dodatkowego lekarza w takim okresie, aby rozładować kolejki – sugeruje Marek Jakubowicz z NFZ.

Jest to absolutnie nierealna propozycja i traktuje ją jako pobożne życzenie. Na rynku nie ma wolnych lekarzy, a biorąc pod uwagę średnią wieku obecnie leczących, będzie ich coraz mniej – komentuje Aleksander Korobczenko.

Co dalej z dziewczynką?

Dziewczynka czuje się lepiej i z godziny na godzinę nabiera sił. Kontrola jest jednak istotna.

Już po moim powrocie z przychodni, żonie udało się dodzwonić do rejestracji, skąd otrzymała wiadomość, że umówienie wizyty na ten tydzień do naszego lekarza jest już niemożliwe. Zdecydowaliśmy się skorzystać z konsultacji w gabinecie prywatnym – uzupełnia ojciec 5-latki.

1

09-02-2015

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij


Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)