SANOK / PODKARPACIE. – Na przełomie zimy i wiosny, końcem lutego, a początkiem marca zaczyna się masakra drzew i to wcale nie owocowych ( które można bezkarnie ścinać) tylko drzew nadających otoczeniu charakter, ochronę i przydających urodę miastu – czytamy w liście do redakcji, przesłanym przez jedną z sanoczanek.
Dotyczy to srebrzystych i zielonych świerków, jesionów, akacji, modrzewi, wierzb, brzóz. Drzewa te zostają ścinane jak leci, albo przycinane w tak karykaturalny sposób, że bardziej szpecą niż ozdabiają. Zabiegi te zwane „pielęgnacyjnym” prowadzone od jakiegoś czasu regularnie, systematycznie i poza wszelką kontrolą są zaprzeczeniem szeroko zakrojonej akcji związanej z projektem ekologicznym i ochroną przyrody w Sanoku.
Zdarza się, że wystarczy pojedyncze pismo jakiegoś mieszkańca, który uważa, drzewa za niepotrzebny element jakiegoś osiedla, a przyjeżdża ekipa wysłana przez daną jednostkę administracyjną miasta i robi porządek z drzewem ( lub drzewami ) nie bacząc na protesty innych mieszkańców osiedla.
Włodarze sanockiej spółdzielni zapomnieli, że ich obowiązkiem jest stworzenie sprzyjających, estetycznych warunków życia, oraz przyjaznego otoczenia wszystkim mieszkańcom a nie uleganie naciskom pojedynczych jednostek, które po prostu nie szanują i doceniają w swoim otoczeniu żadnych walorów przyrodniczych.
Na osiedlu Kochanowskiego tak zostały podcięte świerki, że przypominają frywolne parasolki. Ani to ładne, ani śmieszne.
Na Alei Szwajcarii wycięto w pień piękne, srebrzyste świerki, tylko nie wiadomo dlaczego, bo żaden szanujący się ekspert nie potwierdzi, że drzewa zbyt blisko rosnące, negatywnie wpływają na elewację domów, bo jest akurat odwrotnie. Drzewa chronią te ściany przed zmienną różnicą temperatur.
Zostały po tych drzewach tylko pnie o sporej objętości i dorodne srebrzyste gałęzie.
Obok apteki na Błoniach rosła piękna lipa, którą tak systematycznie kaleczono, aż w końcu się poddała i uschła. Itd. przykładów można mnożyć bez końca.
Drzewo przy kapliczce zostało tak oszpecone, że nawet jeśli nieco odrośnie, nie będzie przypominać wierzby płaczącej, tylko kikut pozbawiony wdzięku.
Modrzew przycinany i modelowany w/ g urojeń gorliwego przycinacza, przestał przypominać to piękne i pełne uroku drzewo a przeobraził się w kalekę z chorobowymi naroślami.
Chichot robotników ścinających i modelujących upatrzone drzewa utwierdza tylko mieszkańców w przekonaniu, że sprawcy tej masakry są bezkarni.
Tylko dlaczego?!
źródło: materiały nadesłane
nazwisko autora do wiadomości redakcji
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz