REKLAMA
REKLAMA

AKTUALIZACJA POLAŃCZYK: „Cztery skażenia wody w ciągu roku. Dlaczego nie zapaliło się czerwone światło?”

POLAŃCZYK, POWIAT LESKI / PODKARPACIE. Po raz trzeci radny powiatowy Ryszard Wysata wystosował list otwarty do Adama Piątkowskiego, wójta gminy Solina. Tym razem z żądaniami, aby natychmiast podjąć działania, które zminimalizują ryzyko kolejnych zatruć. Pod listem podpisał się także radny gminy Ernest Dębiński, a także przedstawiciele lokalnych społeczności, przedsiębiorstw oraz środowisk uzdrowiskowych i medycznych.

Sądzę, że w chwili, gdy po raz pierwszy  w wodociągu w Polańczyku pojawiła się bakteria, wójtowi powinno zapalić się czerwone światło, które byłoby bodźcem do działania. Ten pierwszy przypadek zatrucia wody w ujęciu powinien skłonić władze do przeprowadzenia chociażby audytu i wskazania na przyczyny – mówi Ryszard Wysata, radny powiatu leskiego.

– Stacja uzdatniania wody w Polańczyku po prostu nie eliminuje bakterii, podczas gdy inne radzą sobie z nimi – dodaje.

Radny w dalszym ciągu jest gotowy do podjęcia rozmów nad rozwiązaniem problemu wody.

Muszę sprostować wcześniejsze wypowiedzi pana wójta, który twierdzi, że wielokrotnie zapraszał mnie do dyskusji publicznej na temat czystości naszego jeziora oraz działań proekologicznych prowadzonych w gminie Solina. Powtórzę, że odkąd Adam Piątkowski pełni urząd wójta gminy, nigdy nie zaproponował spotkania w sprawie wody czy ścieków, a tym bardziej w jakiejkolwiek innej ważnej sprawie dla samorządu. Z kolei obarczanie winą poprzednika za wszystkie porażki, w trzecim roku rządzenia sądzę, że jest nie na miejscu – utrzymuje radny.

chl4

Wójt Adam Piątkowski nie chce komentować listu.

Wiele razy zapraszałem sygnatariuszy listu do debaty publicznej. Na bieżąco informujemy o sprawach związanych z uzdrowiskiem, są też organizowane spotkania z dyrektorami sanatoriów. Dodam, że ze wszystkimi chciałbym rozmawiać, ale na argumenty, a nie obrzucać się błotem – podkreśla.

Taki los!

Z uwagi na to, że to już czwarte skażenie wody w Polańczyku w przeciągu ostatnich 12 miesięcy, zapytaliśmy w Gminnym Zakładzie Komunalnym jakie są metody na wyeliminowanie kolejnych skażeń.

To nie jest wina gminy, że mamy skażenia wody, to są przypadki losowe. Natomiast aby zabezpieczyć się na przyszłość przed podobnymi sytuacjami, konieczna jest modernizacja stacji uzdatniania wody – mówi Grzegorz Stokłosa, prezes GZK w Polańczyku. Z kolei w sprawie szczegółów odsyła do wójta gminy.

Nowa technologia wyeliminuje zagrożenia

Ujęcie w Polańczyku zaliczane jest do grupy ujęć powierzchniowych. W okresach jesiennych i wiosennych mogą pojawiać się skażenia. Po konsultacjach z ekspertami z różnych ośrodków naukowych w kraju wynika, że konieczna będzie zmiana technologii uzdatniania wody. Aktualnie jesteśmy w trakcie opracowywania projektu modernizacji stacji w Polańczyku na tzw. technologię ultrafiltracji, która niemal w 100% eliminuje zarówno bakterie, jak również wirusy, pleśń czy grzyby – wyjaśnia Adama Piątkowski.

Dodaje także, że gmina zakupiła ozonator, który będzie funkcjonował do momentu przeprowadzenia remontu. Obecnie włodarze czekają na pozwolenia na budowę i rozpoczęcie prac. Zgodnie z zapewnieniami mają się one zakończyć jeszcze w tym roku.

W Brzozowie na problemy z wodą szybko znaleziono rozwiązanie

Z podobnymi kłopotami borykano się w powiecie brzozowskim. W październiku minionego roku brzozowskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej Sp. z o.o. poinformowało, że woda z sieci wodociągowej w Brzozowie nie nadaje się do spożycia.
Okazało się, że w próbce pobranej do badania laboratoryjnego przez Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Brzozowie na ujęciu wody SUW-Jakla Wielka i ZS Stara Wieś stwierdzono nieznaczną obecność bakterii z grupy Clostridium perfringens, która może wywołać zgorzel gazową.

W Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rzeszowie problem Brzozowa był dobrze znany. Winowajcą był potok w dzielnicy Jakla Wielka, gdzie znajduje się ujęcie powierzchniowe. Potok płynie z Humnisk do Brzozowa. Z tego ujęcia trafia do wodociągów około 1000 m sześć. wody. Do potoku spływają wody z okolicznych pól, na które mogą być wywożone różne nieczystości, w tym obornik.
Jak podkreślał wtedy Dariusz Kamiński, wiceburmistrz miasta, najwięcej problemów przysparzało ustalenie źródeł skażenia.

Choć ta kwestia była ważna, władze Brzozowa w pierwszej kolejności podjęły działania, które całkowicie wyeliminowały zanieczyszczenia biologiczne.

Zamontowano dwie kolumny z lampami UV. Nowe filtry kosztowały wraz z montażem około 30 tys. zł, teraz corocznie trzeba będzie ponosić koszty związane z ich eksploatacją. Nowe filtry, wykorzystujące w procesie uzdatniania wody ultrafiolet, niszczą nie tylko bakterie, ale również wirusy, pleśń, glony, grzyby oraz cysty. Jak zapewniał prezes PGK w Brzozowie są one skuteczne w 99,9%. Rzeczywiście, do tej pory nie doszło do kolejnego skażeniach wody.

ZOBACZ LIST RADNEGO WYSATY

list otwarty wysaty


SPRAWĘ KOMENTUJĄ MIESZKAŃCY GMINY SOLINA

Do zabrania głosu w sprawie sprowokował mnie kolejny List Otwarty Radnego Powiatowego do Wójta Gminy Solina w spawie czystości wody. Na początku list mnie bardzo rozśmieszył. Bowiem podobnie jak i z dwóch poprzednich, nic z niego nie wynika. Radny żąda by wójt rozwiązał problem. To tak jakby napisać list do Adama Nawałki, z żądaniem żeby Polska Reprezentacja Piłki Nożnej zakwalifikowała się do Mistrzostw Świata. Jeśli się uda, będzie to okazją do odtrąbienia sukcesu. Podobnie rzecz się ma z tymi listami otwartymi do wójta.

W głowę zachodzę, co sobie myśleli ludzie stawiający tak ochoczo pieczątki i podpisy pod tym listem? Że wójt się przestraszy? Minęły już te czasy, że czym więcej pieczątek to pismo miało większą wagę. Niczego w ten sposób nie osiągnęli, tylko udzielili wsparcia wizerunkowego działaniom Pana Radnego. Przecież to jest zwykła polityczna propaganda. W tym kontekście szkoda mi młodziutkiego Radnego Gminnego, który w pierwszym rzędzie podpisał się pod tekstem. Swoją drogą na pewno nie jest jego współautorem, bo przecież jest prawnikiem, a wydaje się, że jest inteligentny. Myślę, że to manipulacja Radnego Powiatowego… sam to kiedyś przerabiałem. Dlatego wiem, że to wcale nie jest śmieszne.

Opieszałość działań włodarza gminy denerwuje wszystkich i, tu się zgodzę, należałoby oczekiwać szybszych konkretnych działań w tej sprawie. Problem zapewne w końcu zostanie rozwiązany, a szanowny autor listu będzie przez dwa lata – do samych wyborów – opowiadał, że to dzięki jego działaniom.

Tymczasem wiadomo, że wszyscy chcą czystej wody, pięknej zadbanej gminy, rozwoju turystyki, szybkiej realizacji koniecznych inwestycji itp. Myślę, że obecny wójt też tego chce. Większy problem mam z Radnymi Gminy Solina.

Co jest nie tak?

Radni zamiast się podpisywać pod listami do wójta, albo co jeszcze gorsze w ogóle siedzieć cicho, powinni podjąć konkretne działania. Przecież zgodnie z art. 15 i 16 ustawy o samorządzie gminnym, organem stanowiącym i kontrolnym w gminie jest rada gminy. Do zadań Rady należy przyjmowanie budżetu, podejmowanie uchwał dotyczących inwestycji czy ewentualnych zobowiązań z tego tytułu, a nawet powoływanie i odwoływanie skarbnika i sekretarza Gminy. Tymczasem Rada Gminy Solina nie zajmuje się wcale problemem wody jak i wieloma innymi. Wolne głosy czy interpelacje nie mają tu żadnego znaczenia, podobnie jak pisanie otwartych listów. Analogia nie jest przypadkowa!

Wniosek nasuwa się sam. Mamy problem z rozumieniem sensu samorządu. Przecież Radni, a także wójt, wybierani w bezpośrednich wyborach są reprezentantami mieszkańców i powołani do sprawowania rządów w ich imieniu na terenie ich własnej Małej Ojczyzny. W ostatnich wyborach, o zgrozo (!) obowiązywały do Rady Gminy JOW-y. Okazało się, że nie można wybrać ze swojego małego środowiska jednej osoby, która zadbałaby o jego interesy? Teraz nagle wszyscy są oburzeni, że Gmina nic nie robi w sprawie wody. A kto dziś w imieniu „oburzonych” podejmuje w Gminie decyzje?

Czy wójt jest zły?

Głosowałem na obecnego wójta, nie ukrywam tego. Oczekiwałem zmian i „zwolnienia hamulca ręcznego” na którym Gmina Solina jechała przez wiele ostatnich lat – tych najbogatszych w dostępność środków unijnych. No trudno. Uwierzyłem w dobre intencje ówczesnego kandydata. Znakomita większość jego propozycji była jak dla mnie bardzo dobra i konieczna do jak najszybszej realizacji.

Nie lubię bezwzględnego i nie merytorycznego krytykanctwa. Takie jest najłatwiejsze. Nadal wierzę, że wójt chce dobrze dla Gminy. Jego pomysły z kampanii wyborczej są nadal aktualne. Jednak minęły dwa lata… Mieszkańcy nie widzą zapowiadanych zmian. Dodatkowo wszystkich rozeźlił problem skażonego wodociągu. No to o co chodzi?

Nowy wójt wsiadł do starej maszyny i próbuje dalej jechać. Tak się niestety nie da. Poprzedni właściciel nie dbał o tę maszynę, a nowy chciałby przyspieszyć i do tego pojechać w innym kierunku. Niestety, maszyna wymagała poważnego remontu, którego nowy właściciel nie wykonał. Z tego może być tylko katastrofa!

Po przejęciu urzędu nowy wójt nie dokonał tego co było konieczne. Nie zrobił porządku w Urzędzie Gminy. Ten potrzebuje całkowitej reorganizacji. Należy się wreszcie dostosować do współczesnych warunków jakie dyktuje sytuacja gospodarcza i zasady wolnego rynku. Urząd nie może żyć w oderwaniu od rzeczywistości w której żyją mieszkańcy! I to ci konkretni mieszkańcy, żyjący w tym, a nie innym miejscu na ziemi. Tu pracujący, wychowujący dzieci i płacący podatki. Dlatego ci właśnie mieszkańcy mają wybrać spośród siebie przedstawicieli, którzy zorganizowaliby funkcjonowanie Urzędu Gminy tak by odpowiadała ich miejscowym potrzebom.

Największy grzech wójta to bezwzględna i przeceniona wiara w swoje możliwości, brak dobrych fachowców do współpracy i kompetentnych pracowników na kluczowych stanowiskach. Dlatego uważam, że obecny wójt choć nie jest zły, sprawowanie urzędu go raczej przerosło. Może i się stara, ale jakoś mu ciągle nie wychodzi… do tego jeszcze nie ma wsparcia w Radzie Gminy.

Szczególne zjawisko GOKSiT

Dobrym przykładem na to, że Gmina jest źle zorganizowana jest sprawa solińskiego GOKSiT-u. Wszyscy dookoła wycierają sobie gębę „gokiem”. Zwłaszcza w sezonie, gdy mieszkańcy oczekują, że turyści otrzymają najlepszą na świecie ofertę turystyczną. Zresztą „gok” jest na językach przez cały rok. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego nie słychać tak mocno krytyki np. pod adresem osób zajmujących się w gminie inwestycjami czy pozyskiwaniem środków zewnętrznych? Może ich nie ma? A może chodzi o to, że jak się nic takiego za bardzo nie robi to nie da się tego „obgadać”… Tymczasem sprawa inwestycji w Gminie Solina raczej leży! GOKSiT działa za to całkiem prężnie.

Nie ukrywam osobistej sympatii do obecnego dyrektora. Uważam, biorąc pod uwagę warunki w jakich pracuje, że sprawdza się w swojej roli bardzo dobrze. Niemniej bardzo mu współczuję.

Chyba nikt w Gminie Solina wcześniej nie myślał profesjonalnie o promocji. Co w turystycznej gminie powinno być jednym z podstawowych zadań! Mam jednak na myśli promocję zewnętrzną. Czyli takie działania, które pilnowałyby interesów Soliny w świecie szeroko pojętego biznesu turystycznego. Tymczasem dziś zadanie to należy do GOKSiT. Podobnie jak organizowanie codziennych, systematycznych zajęć dla mieszkańców, zwłaszcza dzieci i młodzieży oraz wszystkich imprez w ciągu roku. O działalności „goku” w sezonie nawet nie wspominam – to jest dla wszystkich oczywiste. A tu jeszcze biblioteki, muzeum, i wiele innych…

Priorytetem takiej Gminy jak Solina jest turystyka. Nie może zatem być takiej sytuacji, że brakuje w niej komórki, która profesjonalnie zajmowałaby się promocją. Gdyby odciążyć z tego zadania GOKSiT to po pierwsze pracownicy na czele z dyrektorem mogliby się zająć dobrze swoją robotą, a po drugie wreszcie Gmina Solina mogłaby zyskać wizerunkowo.

Clou sprawy: wizerunek

Tu najbardziej straciła Gmina Solina w całej sprawie skażenia wody. Czyli na tym polu, które z punktu widzenia większości mieszkańców jest dla nich najważniejsza, bo żyją z turystyki. Natomiast wizerunek marki jest jednym z najbardziej decydujących czynników w handlu, także handlu ofertą turystyczną. Słaby wizerunek – słaba sprzedaż – mniej turystów – zły kierunek!

Sprawa niestety nie jest prosta. Próbuję wykazać, że jakości życia mieszkańców Gminy Solina nie da się poprawić jednym ruchem. Na pewno nie pomoże napisanie listu otwartego, który tylko jeszcze bardziej pogrąża gminę wizerunkowo. Zwłaszcza listu, który od razu stawia sprawę jasno: my dobrzy – on zły. Gmina potrzebuje poważnej reorganizacji nie tylko Urzędu Gminy. Przede wszystkim potrzeba zmiany sposobu myślenia.

Gmina Solina, to Mała Ojczyzna jej mieszkańców. Oni mają prawo ją urządzić po swojemu. Na tym właśnie polega samo-rząd! Mieszkańcy mają prawo u siebie sami rządzić, tak by było im lepiej żyć. Wójt, Radni Gminy to mają być ludzie, którzy zorganizują to życie jak najlepiej. Geograficzne położenie gminy determinuje kierunek jej rozwoju, który nie może być inny niż turystyka. Wydaje się, że Solina ma wszystko czego potrzeba. Do tego dobry budżet, praktycznie brak zadłużenia i wciąż niezły wizerunek…

Może wystarczy już wzajemnych ataków i oskarżeń? Zamiast ciągnąć, każdy w swoja stronę zbijając własny kapitał polityczny, może trzeba by wreszcie zacząć współpracować? Przecież chodzi o wspólne dobro i lepszą przyszłość dla młodych, którzy mogą wygodnie i bezpiecznie żyć nad Soliną…

Rafał Jasiński
Moja Solina


ZOBACZ TAKŻE:

LESKO24.PL: Prezes GZK w Polańczyku na ławie oskarżonych. Postawiono zarzuty o niedopełnienie obowiązków służbowych 

GMINA SOLINA: Radny przypiera wójta do muru za wodę, szamba i stan jeziora

Woda w Brzozowie jest zanieczyszczana. Będą nowe filtry. Koniec ze skażeniami?

10-03-2017

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij