Krzysztof Zapała: Sanok dałby radę w PHL (VIDEO, ZDJĘCIA)
SANOK / PODKARPACIE. W sobotę Krzysztof Zapała po czterech latach ponownie przywdział barwy drużyny z Sanoka. W Arenie Sanok pojawiła się blisko trzytysięczna publiczność. – To fajne spełnienie i zwieńczenie tej kariery – powiedział popularny „Kazek”.
HOKEJ.NET: – Ostatni mecz ligowy zagrałeś w kwietniu w play-off. Reprezentowałeś wówczas barwy Podhala. Jak się wraca po tak długiej przerwie?
– Szczerze powiedziawszy jak wszedłem na rozgrzewkę, to czułem się dokładnie tak samo, jak w latach, w których tutaj występowałem. Nic się nie zmieniło, zupełnie jakbym się cofnął w czasie. Ale po kilku minutach na lodzie fizyczność nie była już taka, jak kiedyś. Trudno się dziwić, po prostu jestem słabszy, starszy i nieprzygotowany do sezonu. Ale było mi bardzo miło wystąpić i być częścią tego widowiska. Kibice dopisali, wygrana przed świętami. Było naprawdę OK. Bardzo się cieszę z takiej końcówki hokejowej przygody. Naprawdę nie spodziewałem się.
Jednak przygotowywałeś się na sucho do sezonu z Podhalem i byłeś ostatnio kilka razy na lodzie z Oldbojami i drużyną z drugiej ligi, czyli Gazdą Nowy Targ.
– Tak szczerze powiedziawszy to nie można tego zupełnie liczyć. Bycie profesjonalnym sportowcem to codzienna praca. Trening, regeneracja, prawidłowe odżywianie czy sama mentalność. Przygotowanie do sezonu było, ale w lipcu, a od tamtego czasu minęło pół roku. Ostatnio nie trenowałem zbyt wiele i dziś poczułem to na własnej skórze.
Wypełniona kibicami Arena Sanok na Twoje pożegnanie. Jak to odczuwałeś?
– Bardzo przyjemnie. Przed meczem mówiłem, że czuję, że tym meczem się pożegnam. Dlatego zagrałem dziś bez jakiegokolwiek obciążenia. Gdzieś z prezesem Michałem Radwańskim mam ustalenia, że jeśli czas pozwoli, to jeszcze przyjadę. Na razie nie chcę obiecywać, że tak się stanie i składać publicznych obietnic, bo może się okazać tak, że już się nie zobaczymy. Jest mi bardzo miło, bo mogłem się pożegnać z sanockimi kibicami. Grałem w tej hali przez ćwiartkę swojej kariery. To fajne spełnienie i zwieńczenie tej kariery.
Większość kariery spędziłeś w Nowym Targu. Jakie to uczucie, że tam nie mogłeś się pożegnać z kibicami?
– Wydaje mi się, że to tylko świadczy o kulturze niektórych osób. Sanok jest mi przyjazny, może mnie tu cenią, bo w końcu mogłem pożegnać się w tym mieście. Wiadomo, że lepiej byłoby uczynić to w Nowym Targu, bo tam się urodziłem i stawiałem pierwsze hokejowe kroki. Skoro nie było takiej możliwości, to nie będę rozpaczał.
Przed meczem zastanawiałeś się, jaki jest poziom drugiej ligi słowackiej? Pojawiły się pytania, czy dasz radę?
– Na pewno nie jest on słaby, jak to wielu się wydaje. Drużyna z Humenne jest poukładana, a do tego prowadzi ją mój znajomy trener Milan Staš. Są tam zawodnicy, którzy potrafią grać w hokeja. Więcej mógłbym powiedzieć, gdybym był lepiej przygotowany. Z perspektywy hokejowego emeryta powiem, że poziom tego meczu był wysoki. Zresztą sanoczanie też mają w swoim składzie gracza, który umie dobrze dograć jak choćby Marek Strzyżowski, który do niedawna był reprezentantem Polski. Wydaje mi się, że poziom drugiej ligi słowackiej jest wyższy niż pierwszej ligi polskiej.
Myślisz, że Sanok w obecnej chwili powalczyłby w dolnych rejonach tabeli PHL i prezentowałby się lepiej niż outsajder ligi Naprzód Janów?
– Myślę, że dałby radę. Nie chcę tu nikogo obrazić, ale wydaje mi się, że sanoczanie nie byliby chłopcami do bicia. Oczywiście z ligowym topem takim jak GKS Tychy i JKH GKS Jastrzębie mieliby problemy, ale to ścisła czołówka. Ekipa z Sanoka na pewno nie jest zbieraniną z przypadku. Są w niej zdolni młodzi chłopcy, ale też doświadczeni gracze.
Czy Sanok zasługuje na grę w Polskiej Hokej Lidze? Widać, że głód hokeja jest ogromny.
– Na pewno zasługuje. Tylko ta drużyna musiałaby zostać wzmocniona zarówno pod względem personalnym, organizacyjnym i finansowym. To wszystko idzie ze sobą w parze. Teraz, gdy mamy ligę otwartą dla obcokrajowców, to z pozyskaniem zawodników zagranicznych nie byłoby problemów. Zresztą tak robi większość drużyn. Ale można też inwestować w swoich chłopaków, a jest tutaj kilku młodych i utalentowanych zawodników, którzy za kilka lat mogą stanowić trzon tej drużyny i to bez obcokrajowców. To byłoby piękne.
Mimo, że kariera zawodowa już za Tobą to jednak dalej jesteś przy hokeju. Otworzyłeś z kolegą agencję menadżerską. Dlaczego ten kierunek?
– Przede wszystkim po to by pomóc naszym zawodnikom, zwłaszcza tym młodszym. To wszystko robione jest po to, aby młodzi zawodnicy mieli możliwość rozwoju i wyjazdu do zagranicznych lig. Żeby mogli zobaczyć, jak wygląda to na świecie. W późniejszej perspektywie, aby lepiej zarabiali i nie musieli grać w 3 lub 4 piątce tylko rozwijać się i stanowić o sile reprezentacji Polski. Jeśli Polacy będą wyjeżdżać do silniejszych lig, to nasza reprezentacja pójdzie do góry. Będzie więcej pieniędzy na ten sport, a i telewizja spojrzy na to wszystko łaskawszym okiem. Nie mówię, że to wszystko uzdrowi polski hokej, ale przez 19 lat gry dowiedziałem się, z jakimi problemami borykają się zawodnicy. Nasze inicjatywa polega na tym, żeby pomagać prowadzić karierę zawodnikom, przede wszystkim tym młodym.
Już pierwsi zawodnicy podpisali z Wami kontrakty między innymi Krystian Dziubiński, Marcin Kolusz, Oskar Jaśkiewicz czy Marek Strzyżowski.
– Mamy też Patryka Wysockiego, którego wytransferowaliśmy do ligi belgijsko-holenderskiej, co o dziwo jest dla niego krokiem do przodu. Chłopak gra tam, rozwija się i uczy angielskiego czy prowadzi zajęcia jako trener. Są już deklaracje, aby zagrał w mocniejszym klubie z naszej ligi, ale wszystko w swoim czasie. Budowanie swojej marki, swojej kariery to proces. Musi on trwać, duże pieniądze nie przyjdą od razu. Prawdą jest, że kilku doświadczonych zawodników związało się z nami, popierając naszą inicjatywę. Ale współpracę z nimi ogłosimy po zakończeniu obecnego sezonu. Z jednym z nim renegocjujemy kontrakt, ale na razie nie zdradzamy szczegółów.
Rozmawiał: Sebastian Królicki.
źródło: hokej.net
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
HOKEJ: „Meczycho” jak za dawnych lat! (VIDEO SKRÓT)
Udostępnij ten artykuł znajomym:
UdostępnijNapisz komentarz przez Facebook
Tagi: Arena Sanok, Ciarko Niedźwiadki Sanok, drużyna z Sanoka, hokej, kibice, Krzysztof Zapała, Krzysztof Zapała: Sanok dałby radę w PHL, mecz pożegnalny, Niedźwiadki Sanok, PHL, Podkarpacie, Polska Hokej Liga, pożegnalny mecz Krzysztofa Zapały, pożegnanie z kibicami, rozmowa, Sanok, sport, STS, STS Sanok, wywiad, Zapała
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz