REKLAMA
REKLAMA

Zrealizować plan Ryszarda Wojnarowskiego. Sanockie ciężary marzą o nowym obiekcie (WYWIAD)

SANOK / PODKARPACIE. Od 60 lat w Sanoku funkcjonuje klub zrzeszający miłośników podnoszenia ciężarów. Najpierw Sanoczanka, później Stomil, Elcom, a obecnie MSS Gryf. Tradycja, wiele niezapomnianych sukcesów i kontynuacja tego dorobku przez dzisiejszą, również zdolną młodzież. Jaka jest obecnie kondycja dyscyplin związanych ze sztangą i o czym marzą ich przedstawiciele? Zapraszamy na rozmowę z Piotrem Wojnarowskim, prezesem MSS Gryf Sanok.

MSS Gryf Sanok, czyli klub, który kontynuuje tradycje Sanoczanki jeśli chodzi o podnoszenie ciężarów. Dyscyplina trochę zapomniana w naszym mieście…

Piotr Wojnarowski. Prezes MSS Gryf Sanok

Piotr Wojnarowski, prezes MSS Gryf Sanok: Kontynuuje, tak. Pomimo że Gryf istnieje już 14 lat pod tą nazwą i odnosił mniejsze lub większe sukcesy, jest klubem, który pamięta i podtrzymuje tradycję Robotniczego Towarzystwa Sportowego Sanoczanka później Zakładowego Klubu Sportowego Sanoczanka, Zakładowego Klubu Sportowego Stomil – Sanoczanka, Elcom Mosir Sanok, a od 2007 roku MSS Gryf Sanok. Tak to już 60 lat ciężarów w Sanoku. Czy jest to dyscyplina sportu zapomniana? Trudno rywalizować z hokejem i piłką nożną, ale swoje robimy. Cieszymy się z tego, co osiągamy, a jest tego trochę.

Sukcesy ostatnich lat, w szczególności te odnoszone przez Patryka Sawulskiego czy Seweryna Przybylskiego nawiązują do prestiżowych osiągnięć sprzed lat.

Poniekąd nawiązują, choć dziś jest o wiele trudniej podjąć się takiego wysiłku, by móc stawać wśród najlepszych na świecie nawet juniorów, jest więcej pokus, i większa konkurencja wśród dyscyplin sportowych, a i świat wirtualny skutecznie zabija chęć do wysiłku w szczególności fizycznego.

Czyje osiągnięcia warto w tym miejscu wymienić? Kto sławił sanockie ciężary przed laty?

Jednym tchem… o kimś na pewno zapomnę, ale spróbujmy. Każdy w Sanoku zna Stanisława Zajdla, niesamowitego technika, wielu pamięta jego rekordy, które do dziś trudno pobić, obecnie ambasadora zdrowego stylu życia w Sanoku. Wielu pamięta filar drużyny Janusza Sabata, cały czas startującego, a reprezentującego w mastersach Stany Zjednoczone Henryka Barana. W latach siedemdziesiątych sukcesy odnosili startujący w Sanoku Bogusław Janowczyk czy Józef Jonek (Montreal – wicemistrz świata juniorów) W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku byli to Zdzisław Gładysz, Bogusław Kalityński i wielu wspaniałych chłopaków. Dziś gdy spotykamy się na zawodach koledzy wspominają Pawła Dorotniaka, Grześka Krupę, Roberta Kluskę. Popełniłbym gafę nie wspominając naszych świetnych koleżanek. Sanoczankę reprezentowały obecna trenerka i sędzina gimnastyki Renata Grześków czy startującą w sportach siłowych Monika Lemko – ta sama, która zachęca nas do poznawania nowych smaków ze swojej kuchni.

Przenosimy się do teraźniejszości i aktualnych startów sanoczan, nie tylko na ogólnopolskich pomostach.

Mamy obecnie dwóch zawodników w kadrach narodowych (seniorska i juniorska) w podnoszeniu ciężarów Patryka i Seweryna. Pandemia ograniczyła starty międzynarodowe, Patryk miał startować na MŚ w Bukareszcie i kilku turniejach międzynarodowych, które się nie odbyły. Do skutku doszedł turniej im. Waldemara Malaka w Gdańsku, gdzie w klasyfikacji ogólnej Patryk zajął 12. miejsce, wystartował on jako pierwszy zawodnik z Podkarpacia w Indywidualnym Pucharze Polski w 2020 r., na który zapraszanych jest 15 najlepszych zawodników w kraju. Taki turniej w tym roku odbędzie się 26 czerwca w Polkowicach, gdzie także zobaczymy Patryka. Ostatnie tygodnie to start na MŚ w Taszkiencie gdzie był 8., tydzień później zdobył brąz w rwaniu i 5. miejsce w podrzucie i w dwuboju na MP w Gdańsku, a w ubiegły weekend na turnieju Wyszehradzkim w Siedlcach był 3. w klasyfikacji punktowej Sinclair’a. Seweryn obecnie przebywa w ośrodku szkoleniowym w Biłgoraju, gdzie przygotowuje się do Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży, która odbędzie się właśnie w tym mieście. Pozostali po odblokowaniu siłowni po prawie 6 miesiącach powrócili do regularnych treningów, w OOM wystartują też Filip Galant i Jakub Dec. 4. miejsce na Akademickich Mistrzostwach Polski w Zamościu zajął Miłosz Łuczka, był to nasz pierwszy start w tego rodzaju imprezie. Jeden ze startów odnotowaliśmy też w MP w bojach: trójboju siłowego – tu złote medale w przysiadzie i wyciskaniu leżąc zdobył Hubert Przybylski, okraszającą swój start rekordem Polski Unii Trójboju Siłowego w kat 82,5 kg w przysiadzie wynikiem 230 kg.

Dwaj czołowi zawodnicy Gryfu Sanok: Patryk Sawulski (po lewej) i Seweryn Przybylski

Ilu zawodników trenuje obecnie w Gryfie? Czy ciężko o kolejnych adeptów?

Do grudnia mieliśmy regularnych 30 zawodników, obecnie jest ich 14, ciężary nie są sportem masowym, powoli wracamy po 6-miesięcznym „zakazie” treningu. Przypominam, że na razie możemy trenować po ośmiu, co powoduje kolejne komplikacje i poświęcanie znacznie więcej czasu na zajęcia.

Gdzie odbywają się treningi i jak często?

Treningi niezmiennie od 50 lat odbywają się na sali lub jak ktoś woli siłowni (przez tę nomenklaturową nazwę nie mogliśmy odbywać treningów przez prawie 6 miesięcy, gdzie na takich samych obiektach nazywanych salami treningowymi można było bez problemu prowadzić zajęcia) pod trybuną stadionu Wierchy przy ul. Żwirki i Wigury 10. Zajęcia prowadzimy 4 razy w tygodniu: w poniedziałki, środy piątki od 16:00 do 18:00 i niestartowe soboty od 10:00 do 12:00. Mamy też zajęcia poza siłownią, zgrupowania, wyjazdy na konsultacje trenerskie, czyli treningi wyjazdowe z wymianą opinii trenerskich.

Kto zajmuje się szkoleniem i ile osób działa w zakresie organizacji życia klubu?

Obecnie dwóch wolontariuszy szkoli młodych zawodników tzn. ja i Miłosz Łuczka, a w organizacji życia klubowego działa regularnie jeszcze 3-4 osoby. Jesteśmy małym dwusekcyjnym klubem, poza ciężarami wracamy na trójbojowe pomosty.

Z jakich środków utrzymuje się klub i na co one wystarczają? Czy możecie liczyć na sponsorów? Kto należy do grupy wspierającej klub?

Duży wpływ na życie klubu mają środki pozyskiwane z dotacji miejskiej, za co dziękujemy sanoczanom i radnym, którzy te środki dzielą. Środki pochodzą także ze stałych programów ministerialnych. Dziękuje też burmistrzowi za przyznawane stypendia i nagrody naszym zawodnikom, ostatnio Patryka wsparła Fundacja Rozwoju Sportu, ale nie mogę zapomnieć też o ludziach i firmach z wielkim sercem dla naszego sportu i tu za waszym pośrednictwem chciałbym im podziękować: Ubezpieczenia Witkowska, Pani Bolesława Witkowska zawsze znajdzie czas, doradzi, pamięta i dba byśmy byli ubezpieczeni. Marcinowi Solarzowi prowadzącemu Vitamin-Shop, z którym godzinami można rozmawiać o odżywkach i nowych trendach treningowych. Drukarni Piast Kołodziej, Strefie Zdrowia, gdzie zawsze możemy skorzystać z urządzeń rzadko potrzebnych w naszym treningu i wymienić doświadczenia z Pawłem Dorotniakiem.

Jakie nakreślacie kierunki rozwoju na przyszłość? Czy uda się przekuć sukcesy sanockich sztangistów na wzrostu popularności dyscypliny lub liczbę chętnych do trenowania?

Przy sukcesach zawsze pojawiają się nowi chętni, by spróbować swoich sił. Jesteśmy, doradzamy, pomagamy, a przede wszystkim zapraszamy Was do uprawiania każdego sportu.

Śp. Ryszard Wojnarowski. Archiwum Esanok.pl

Na stanowisku prezesa Gryfu kontynuuje Pan działalność ojca, śp. Ryszarda Wojnarowskiego, który kierował klubem przez wiele lat. Jakie marzenia miał Ryszard Wojnarowski jeśli chodzi o funkcjonowanie klubu? Czy uda się je zrealizować?

Sugeruje Pan dynastyczność, nie wiem czy moja córka będzie zainteresowana pracą w wolontariacie, no chyba, że ze względu na pamięć ukochanego dziadka. Tato miał tylko jedno marzenie, by stworzyć zaplecze sportowe dla podnoszenia ciężarów, sportów siłowych i przygotowania siłowego, gdzie wszyscy sanoccy sportowcy będą mogli budować podstawę do swoich startów i sukcesów. Miał na myśli obiekt z prawdziwego zdarzenia, miał plany, o których wielokrotnie rozmawiałem z dyrektorem MOSiR, obecnym burmistrzem Sanoka. Znało je też wielu radnych, sportowców. Angażował się, by stworzyć obiekt treningowo-startowy, w którym bez przeszkód można by było organizować najważniejsze imprezy w kraju, a także zapraszać gości z zagranicy i tego planu się trzymamy. Niestety „piwnica” pod trybuną stadionu Wierchy pomimo remontu nie spełnia wielu wymogów, w szczególności startowych. A sukcesy chłopaków – cieszyłby się i byłby z nich dumny.

Rozmawiał Tomasz Sokołowski.

foto: materiały nadesłane

foto nagłówek: grafika poglądowa

21-06-2021

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij


Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)