BIESZCZADY/ PODKARPACIE. Jak już pisaliśmy od 3 stycznia w Bieszczadach w okolicach Mucznego, w oddziale 219a trwa akcja protestacyjna Kolektywu Wilczyce. W nocy z 13 na 14 stycznia w feministycznym obozowisku, jak twierdzą aktywistki, doszło do niebezpiecznego incydentu.
Dorota Mękarska
Kolektyw Wilczyce w związku z akcją protestacyjną opublikował manifest. Czytamy w nim m.in.: „Żądamy podjęcia natychmiastowych działań ochronnych oraz reformy Lasów Państwowych zgodnej z oczekiwaniami społecznym. Od tego zależy przyszłość klimatyczna, nasze bezpieczeństwo wodne oraz dobro pozostałych gatunków, które mają takie samo prawo do życia, wolności i realizowania swoich naturalnych potrzeb, w środowisku wolnym od presji człowieka.
Antropocentryczny kapitalizm zawłaszcza ziemię i niszczy przyrodę. Dzikie zwierzęta stanowią już tylko 4% wszystkich ssaków żyjących na planecie. Kawałek po kawałku odbieramy im kolejne tereny i przekształcamy na własne potrzeby, nie licząc się zupełnie z resztą istot.
Stare lasy, o charakterze naturalnym, jak ten, którego bronimy, są domem dla niezliczonych gatunków – Puszcza Karpacka to nie tylko niedźwiedź, wilk, ryś i żbik, ale tysiące innych, nie mniej ważnych, gatunków zwierząt, roślin i grzybów.
Ponieważ wszystkie inne metody zawiodły, zdecydowałyśmy zatroszczyć się o ich dobro i ochronić las przed chciwością i żądzą władzy człowieka.
Dołącz do nas i stań po stronie tych, którzy sami walczyć nie mogą!”
Leśniku, przeproś Matkę Naturę!
To Kolektyw Wilczyce stał za próbą rozwieszenia transparentu na szczycie wieży widokowej na Jeleniowatym. Widniał na nim napis: Leśniku! Zdejmij mundur, przeproś Matkę Naturę!
Na działania aktywistów zareagowali turyści, którzy poinformowali leśników. W związku z tą sytuacją Nadleśnictwo Stuposiany wydało komunikat, w którym nazwało to działanie skrajną nieodpowiedzialnością, gdyż baner przy wietrze mógł zadziałać jak żagiel, co stworzyłoby niebezpieczeństwo dla turystów będących na wieży.
Sprawa trafiła do prokuratury.
Protestują osoby kobiece, męskie i niebinarne
W akcji bierze udział kilka osób.
– Jeżeli chodzi o liczebność grupy to jest ona zmienna. Jesteśmy inicjatywą, która cały czas się rozszerza, współtworzoną przez osoby na miejscu i te, które wspierają nas w całej Polsce. W grupie są nie tylko kobiety i nie uważamy, żeby te proporcje były istotne. Jesteśmy inicjatywą feministyczną a nie wyłącznie kobiecą. Są wśród nas osoby kobiece, męskie, niebinarne – tłumaczą Wilczyce.
Nie wszyscy protestujący przebywają non stop w lesie.
– Część osób jest cały czas na miejscu. Są też osoby, które do nas dołączają, grupa rośnie. Niemniej wciąż potrzeba nas więcej – apelują aktywistki.
Choć aktualnie w górach panują trudne warunki Wilczyce nie obawiają się o bezpieczeństwo.
– Jesteśmy przygotowane w tym sensie, że wiemy co robimy, dbamy o bezpieczeństwo i pojawiłyśmy się w lesie z pełną świadomością warunków. Ale oczywiście bardzo doceniamy wszelkie wsparcie polegające na przekazaniu nam potrzebnych materiałów – informują nasz portal Wilczyce.
Możesz zanurkować w śmietniku i znaleźć potrzebne rzeczy
Kolektyw prosi o pomoc w formie pieniężnej, jak i rzeczowej. Wykaz tych ostatnich można znaleźć na stronie kolektywu.
– Częścią tożsamości naszego ruchu jest też antykapitalizm. Dlatego ucieszymy się, jeśli nie kupisz poniższych przedmiotów, ale na przykład przejrzysz i wykorzystasz to, co nadal masz w domu, coś czego już nie potrzebujesz. Może okaże się to dla nas bardzo przydatne! Lubimy dostawać rzeczy, które w innym przypadku zostałyby wyrzucone. Możesz nurkować w śmietniku lub też poprosić o stare rzeczy w różnych miejscach, na przykład w szpitalach o stare prześcieradła lub w halach wspinaczkowych o stare liny – radzą aktywistki.
Lina została przecięta?
Protest zdobył już spore poparcie w mediach społecznościowych, ale nie brakuje też jego krytyków. Na razie w okolicy Mucznego nie widać tłumu, który podążałby do obozowiska, niosąc wsparcie. Z drugiej strony nie ma też ludzi, którym ten protest przeszkadza.
Nie wiadomo, kto stał za incydentem, do którego według relacji protestujących, doszło w nocy z 13 na 14 stycznia.
– Lina od jednego z naszych skypodów (wiszących platform) została przecięta. Na całe szczęście akurat w tym momencie platforma na drzewie była pusta– osoba zeszła do toalety. Dookoła naszego obozowiska poumieszczałyśmy ostrzeżenia ,,Nie tnij liny, bo umrze człowiek” – I TO NIE SĄ ŻARTY. Skypody są skonstruowane w taki sposób, że jedyne co podtrzymuje platformy wysoko na drzewach to właśnie przechodzące przez drogę liny. GDYBY W MOMENCIE ROZCIĘCIA NA DRZEWIE ZNAJDOWAŁA SIĘ OSOBA, SPADŁABY ONA WRAZ Z PLATFORMĄ Z WYSOKOŚCI OKOŁO 10 M, CO PRAWDOPODOBNIE SKOŃCZYŁOBY SIĘ JEJ ŚMIERCIĄ, LUB POWAŻNYM KALECTWEM. Czy takie właśnie były intencje sprawcy tego zajścia? – pytają w mediach społecznościowych aktywistki.
Wiadomo, że Straż Leśna dyskretnie obserwuje obozowisko i rozwój wypadków.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Feministki przenoszą rewolucję do lasu! „Wilczyce” protestują przeciwko wycince
foto: Wilczyce / Fb
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz