REKLAMA
REKLAMA

Prokuratura Krajowa analizuje sprawę prawdopodobnego zabójstwa sanockiego dziennikarza

SANOK, WARSZAWA, POZNAŃ/PODKARPACIE. Prokuratura Krajowa analizuje akta w sprawie zaginięcia i śmierci sanockiego dziennikarza Marka Pomykały. Stało się to dzięki Krzysztofowi M. Kaźmierczakowi, który swoje zawodowe życie poświęcił wyjaśnieniu zabójstwa Jarosława Ziętary, pierwszego dziennikarza zabitego w III RP. Kaźmierczak jest współautorem książki pt. Sprawa Ziętary. Zbrodnia i klęska państwa.

Dorota Mękarska

Poznański dziennikarz o Marku Pomykale dowiedział się przy okazji sprawy śmierci Jarosława Ziętary. Przeprowadził własne dziennikarskie dochodzenie, które wykazało, że w tajemniczym zniknięciu sanockiego dziennikarza jest dużo znaków zapytania i zadziwiających, a nawet przerażających zbiegów okoliczności.

Sprawa z Sanoka podobna do zabójstwa Ziętary

Na zdjęciu Krzysztof M. Kaźmierczak. foto: Sławomir Siedler

– Przyznaję, że kiedy po raz pierwszy usłyszałem o Marku Pomykale początkowo sam nie dowierzałem. Jak to, dziennikarz zniknął, miałby zostać zabity, ale nie nagłośniono tego? Tak jednak było. Starania podejmowali wyłącznie rodzice, ale w zderzeniu z bezduszną machiną policji i prokuratury byli bezsilni. Na tym, że sprawą ich syna nie zainteresowały się media zaważyła teza o samobójstwie dziennikarza, od początku forsowana przez organy ścigania.

Krzysztof M. Kaźmierczak w dniu 1 października br. na stronie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich opublikował tekst na temat ewentualnego zabójstwa Marka.

– O tym, jak takie podejście może utrudnić wyjaśnienie zbrodni wiedziałem doskonale po sprawie Jarosława Ziętary. W obu wypadkach brak ciała i bezpośrednich świadków zbrodni pozwalał na szermowanie argumentem, że nie doszło do przestępstwa, tylko nieszczęśliwego zdarzenia o podłożu osobistym. To właśnie te podobieństwa przesądziły o tym, że zainteresowałem się sprawą dziennikarza z Sanoka.

Od początku były wątpliwości, ale policja trzymała się ustalonej tezy

Przypomnijmy, Marek Pomykała zaginął w 1997 roku. Był wówczas dziennikarzem Gazety Bieszczadzkiej, ale wcześniej pracował w Tygodniku Sanockim i Echu Sanoka. Był też korespondentem terenowym gazet sportowych. Pasjonował się zwłaszcza hokejem.

Stało się to 29 kwietnia. Wiadomo, że w tym dniu kontaktował się z wysoko postawionymi funkcjonariuszami policji, ówczesnym komendantem wojewódzkim policji w Krośnie i jego zastępcą. Wieczorem wyszedł z domu i już do niego nie powrócił. Jego auto, fiata 126 p znaleziono po dwóch dniach w pobliżu zapory solińskiej.

– Chociaż w sprawie były od początku wątpliwości to policja trzymała się postawionej tezy, że Pomykała popełnił samobójstwo. Uzasadniano to tym, że dziennikarz miewał stany depresyjne i problemy z alkoholem. Nie brano pod uwagę możliwości, że mógł zostać zabity.  Tymczasem dziennikarz wieczorem w dniu zniknięcia zapowiadał w rozmowie z redaktorem gazety, że będzie nazajutrz w pracy i przyniesie artykuł o policji. Mówił też znajomym, że zajmuje się wypadkiem, który spowodował ktoś ważny.  W lekceważeniu tych okoliczności mógł niebagatelną rolę odegrać fakt, że w sprawę zamieszany był najprawdopodobniej wysoki funkcjonariusz miejscowej policji. Ta okoliczność wyszła na jaw wiele lat później – Krzysztof M. Kaźmierczak zwraca uwagę na informacje, które ujrzały światło dzienne w 2014 roku.

Foto: Prokuratura Krajowa

Były to zeznania kobiety związanej z emerytowanym policjantem, funkcjonariuszem lokalnej policji. Wtedy wszczęto śledztwo w sprawie zabójstwa dziennikarza.

– Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie wszczęła je w oparciu o zeznania kobiety, które powiedziała, że znany jej emerytowany policjant przyznał się jej do dwóch zbrodni. Oba zabójstwa dotyczyły śmiertelnego wypadku po pijanemu, który ex funkcjonariusz miał spowodować jeszcze w PRL, w 1985 roku, gdy pracował na wysokim stanowisku w milicji. Miał wtedy zamordować milicjanta Krzysztofa P., który utrudniał tuszowanie wypadku. Po latach natomiast zabić miał Marka Pomykałę, gdy ten chciał ujawnić sprawę wypadku i śmierci milicjanta – relacjonuje poznański dziennikarz.

Jak już dzisiaj wiemy, jeden ze znajomych Marka Pomykały potwierdził, że dziennikarz opowiadał mu, iż prowadzi śledztwo dziennikarskie. Podał więcej szczegółów, które są w tej sprawie istotne. Ta informacja łączy się z zeznaniami kobiety.

Do końca miesiąca ma zapaść decyzja

To Krzysztof M. Kaźmierczak zainspirował dziennikarzy do zajęcia się sprawą ewentualnego zabójstwa Marka Pomykały. Tak powstał materiał zrealizowany dla Telekuriera, emitowany przez TVP3.

To jednak nie wszystko. Poznański dziennikarz zwrócił się do Prokuratury Krajowej, zwracając uwagę na potrzebę ponownego przeanalizowania sprawy i podjęcie na nowo śledztwa. Prokuratura Krajowa podeszła do tematu poważnie. Dziennikarz otrzymał właśnie dzisiaj informację, że akta, które zostały zabrane z Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie, są obecnie szczegółowo analizowane.

– Powiadomiono mnie, że do końca miesiąca ma zapaść decyzja w tej sprawie – informuje Kaźmierczak.

Krzysztof M. Kaźmierczak
Rocznik 1967. Zaczynał w mediach podziemnych: „Pokoleniu Walczącym” i „Już Jest Jutro”, niezależnym piśmie literackim. Pracował m.in. w „Obserwatorze Wielkopolskim” i „Gazecie Poznańskiej”, „Nowym Dniu”, „Super Expressie” i „Głosie Wielkopolskim”. Obecnie jest dziennikarzem „Telekuriera” TVP. Autor m.in. powieści kryminalnej „Krótka instrukcja obsługi psa” (2016), książek o tematyce historycznej: „Tajne spec. znaczenia” (2009), „Rozstrzelani za uratowanie kobiety” (2018), współautor „Sprawa Ziętary. Zbrodnia klęska państwa” (2015). Od 1992 roku zajmuje się sprawą porwania i zabójstwa Jarosława Ziętary, jest pomysłodawcą i współzałożycielem Komitetu Społecznego im. Jarosława Ziętary.

Foto: Prokuratura Krajowa

14-10-2020

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij

Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)