REKLAMA
REKLAMA

Z radnych zrobiono „hamulcowych”. Wojna w Lesku

LESKO/PODKARPACIE. Sesję Rady Miejskiej w Lesku, która odbyła się 30 września b.r., mieszkańcy miasta i gminy Lesko zapamiętają na długo. Wybuchła po niej awantura, jakie rzadko zdarzały się w tym samorządzie. Niby poszło o inwestycje, choć tak naprawdę o coś znacznie większego.

Dorota Mękarska

Na drugi dzień po pamiętnej sesji na stronie oficjalnej miasta i gminy Lesko ukazała się seria sugestywnych grafik opatrzonych tekstem, na której widnieje duży napis: ZAPYTAJ RADNEGO DLACZEGO? We wpisie poinformowano mieszkańców, że siedmiu radnych uniemożliwiło realizację tego, nad czym urzędnicy pracowali, by poprawiać warunki życia w gminie. Co godzinę bombardowano internautów kolejnymi wpisami, co wskazuje, że emocje były naprawdę duże. Dlaczego? Otóż dlatego, że niespodziewanie koalicja przegrała głosowanie. Poszło o duże pieniądze, jak na Lesko, a konkretnie o głosowanie nad zmianami w uchwale budżetowej.

Transakcja wiązana

Za zaplanowaną na ten cel historyczną kwotę 500 000 zł. (wprowadzoną przez burmistrza), do końca roku mieliśmy zrealizować prace na 1 665 metrach ulic w Lesku, Średniej Wsi, Weremieniu, Manastercu, Łukawicy, Huzelach, Łączkach, Glinnem, Dziurdziowie, Bezmiechowej Dolnej i Postołowie – czytamy na stronie magistratu. – Jesteśmy gotowi do realizacji inwestycji po ogłoszonym przetargu – jednak na sesji siedmioro radnych zagłosowało przeciwko zabezpieczeniu środków na ten cel.

We wpisie zawarto apel do mieszkańców, by zapytali radnych, którzy głosowali przeciwko, dlaczego tak postąpili. Wymieniono ich nazwiska. Byli to: Jacek Bańczak, Tomasz Bebkiewicz, Andrzej Buszta, Dariusz Kotyła, Łukasz Podkalicki, Kazimierz Sopata i Edyta Wojtowicz-Wojdanowska. Po tych informacjach na radnych posypał się hejt, jako na „hamulcowych”.

grafika poglądowa

Nie chodzi o drogi, ale o basen?

Okazuje się jednak, że przebieg sesji wyglądał inaczej, co jest do sprawdzenia na nagraniu. Pod zapisem, który ujmował zmiany uchwały budżetowej en bloc próbowano wprowadzić olbrzymią dotację do basenu. Ze względu na obiekcje co do zarządzania tym obiektem, radni nie chcieli głosować na „tak” bez analizy sytuacji na basenie, bo nie chodzi tutaj o pietruszkę, ale realne, duże pieniądze.

Przebieg zdarzeń tak relacjonuje autor strony „Co w Lesku i okolicy słychać?” we wpisie pt. „Transparentność ponad wszystko”.
W dniu 30.09.2020r. odbyła się XXVI sesja Rady Miejskiej w Lesku, na której między innymi procedowana była zmiana uchwały budżetowej. Nie ma w tym nic dziwnego, bo takie zabiegi są częste w roku budżetowym. Wspomniana wyżej zmiana do budżetu miasta zawierała jednak kontrowersyjną dotację w kwocie 500 000,00 złotych dla spółki Sport Lesko. Pomysł przyznania tak dużej sumy wzbudził u części radnych ogromny niepokój – zauważa autor wpisu.

Pytania o basen bez odpowiedzi

Jak kontynuuje, problematyczna zmiana uchwały budżetowej była szczegółowo omawiana na posiedzeniu komisji stałych przed sesją i już wtedy radni zgłaszali swoje uwagi, co do zasadności przeznaczania pieniędzy na spółkę Sport Lesko. Próbowano dociekać dlaczego basen generuje aż tak wielkie straty, ale ponoć radni nie otrzymali rzetelnej odpowiedzi na to pytanie. Dlatego też na komisji złożona została poprawka do projektu uchwały budżetowej pomniejszająca wydatki budżetu o kwotę 500 000,00 złotych na spółkę Sport Lesko. Poprawka uzyskała większość głosów.

Radnych postawiono jednak przez faktem dokonanym. Poinformowano ich, że na sesję zostanie wprowadzony projekt uchwały budżetowej bez przegłosowanej poprawki.

Radni prosili, aby podejść z rozsądkiem do tematu, w najbliższym czasie wrócić do rozmów dotyczących funkcjonowania basenu i nie blokować innych zadań zawartych w tej uchwale. Niestety panowie burmistrzowie okazali się być uparci i za wszelką cenę chcieli przeforsować kwotę 500 000,00 złotych na Spółkę Sport Lesko. Nasuwa się zatem pytanie: na czym tak naprawdę zależało burmistrzom? Na inwestycjach, czy tylko na pieniądzach na basen? – pyta autor tekstu.

Drogi są dla wszystkich, ale dla niektórych szczególnie

Wydaje się jednak, że chodziło i o pieniądze na basen i o drogi. Tym bardziej, że niektóre z planowanych odcinków już są kojarzone z domami radnych, np. droga Lesko – Posada Lesko (ul. Wspólna), czy droga w Średniej Wsi. Szczególnie w tym ostatnim przypadku można dyskutować nad celowością wykonania tej inwestycji, bo zapewne są w gminie drogi, przy których stoi znacznie więcej domów. Wykaz dróg został umieszczony w ogłoszeniu przetargowym w dniu 8 lipca br. na stronie UMiG Lesko.

Rada Miejska to nie straż pożarna

Ze względu na hejt część radni zdecydowała się poinformować mieszkańców dlaczego byli na „nie”. Tak zrobił Andrzej Buszta. Z jego wypowiedzi wynika jasno, że przyczyną była sytuacja w spółce Sport Lesko.

Spółka, co potwierdza zarząd, nie jest w stanie w sposób znaczący zwiększyć przychodów z tytułu sprzedaży biletów. Pani prezes twierdzi, że zaciska pasa na wszelkie możliwe sposoby, ale mimo to nie stać spółki na bieżące rachunki. Ufam ludziom i wierzę, że wszyscy pracują jak najlepiej, zatem nie podważam tych słów. Uważam, że trzymanie spółki na finansowej kroplówce to błąd. Skuteczna pomoc spółce to zminimalizowanie kosztów poprzez racjonalne zainwestowanie w nią i to sporej kwoty. Mówiłem to na ostatniej sesji. Nie tylko ja, a także radny Robert Mazur. Niestety, w naszej gminie mówi się o spółce tylko wtedy gdy się pali, gdy przychodzą zaległe zobowiązania i stawia się wybór radnym: zapłaćcie rachunki, bo jak nie to zamkniecie basen. Pragnę zauważyć, że rada miejska to nie straż pożarna, ani 112. Rada jest po to, by wspólnie z burmistrzem starać się rozwiązać problem. Chciałem usunięcia dotacji z projektu uchwały, aby zmobilizować władze do spotkania chociażby w dniu następnym i odbycia poważnej rozmowy w sprawie realnej pomocy naszej spółce – twierdzi radny.

Wiemy, że basen trzeba dotować, ale nie otrzymaliśmy wyczerpującej informacji, która by pozwoliła głosować ad hoc w sprawie dotacji. Zostało to obrócone przeciwko nam, że wystąpiliśmy przeciwko inwestycjom. Dostałem w tej sprawie mnóstwo telefonów, bo ta manipulacja rozlała się szeroko, a wielu ludzi dało się na nią nabrać. Musimy się z tym zmierzyć. Uważam, że manipulacja była już przygotowana wcześniej, bo takich grafik nie robi się w 5 minut. Widać pan burmistrz spodziewał się, że przegra to głosowanie. Taki szantaż to jest coś niebywałego – wyjaśnia Dariusz Kotyła, przewodniczący Rady Miejskiej w Lesku.

Dlaczego radny nie przyszedł na sesję?

Tu jednak rodzi się kolejne pytanie, dlaczego burmistrz nie wygrał głosowania? Jak wiadomo w radzie dysponuje w sumie 8 szablami. Okazało się jednak, że radny Janusz Żaczek, który często wspiera koalicję, nie przyszedł na sesję. Jego nieobecność wywołała w Lesku falę spekulacji, łącznie z pogłoską, że radny, który jest członkiem PiS, został postawiony do pionu przez władze partii.
Gdyby tak było, to by przyszedł na sesję i głosował tak jak my – odpiera te plotki przewodniczący.

Rozwiązanie jest proste

Czy jest jednak wyjście z tej patowej sytuacji, bo przecież wszystkim powinno zależeć na dobru wspólnym. I burmistrzowi i radzie.
Rozwiązanie jest proste – uważa przewodniczący Kotyła. – Można zwołać sesję, podczas której odbędzie się głosowanie nad uchwałą dotyczącą samych inwestycji. Myślę, że cała piętnastka będzie wtedy „za”.

Zapytaliśmy o ocenę sytuacji burmistrza Adama Snarskiego. Jeszcze nie udzielił nam odpowiedzi, ale gdy tylko ją otrzymamy niezwłocznie zostanie przedstawiona Czytelnikom.

06-10-2020

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij


Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Pokaż więcej komentarzy (0)