REKLAMA
REKLAMA

SANOK. Społeczna Straż Rybacka. Potrzebna, ale bez odpowiedniego wsparcia? (ZDJĘCIA. ANKIETA)

SANOK / PODKARPACIE. Społeczna Straż Rybacka w Sanoku opublikowała post w mediach społecznościowych, w którym zwraca uwagę na ogrom pracy wykonywanej przez strażników-wolontariuszy oraz na brak realnej pomocy i wsparcia ze strony instytucji, którym powinno zależeć na skutecznej działalności formacji opiekującej się dużym obszarem wód na terenie powiatu sanockiego.

Przypomnijmy, że Społeczna Straż Rybacka w Sanoku powstała na wniosek LOP i została powołana przez starostę sanockiego. Powiat sanocki to miejsce, w którym najdłużej, nieprzerwanie od 1999 roku i z najlepszymi wynikami działa Społeczna Straż Rybacka. Często jest stawiana za wzór dla innych SSR w województwie podkarpackim. Swoim działaniem i opieką obejmuje jeden z największych po leskim obszar wód.

Na naszym portalu regularnie przedstawiamy efekty działalności wolontariuszy z SSR. Wszyscy członkowie formacji pracują społecznie.

W szeregi SSR zazwyczaj wstępują wędkarze, miłośnicy przyrody, ludzie, którym jest bliska ochrona wód, którzy chcieliby, aby następne pokolenia mogły łowić, widzieć ryby. SSR w Sanoku działa społecznie, bezinteresownie. Bardzo trudno pozyskać ludzi, nikt nie chce pracować, poświęcać się za darmo – mówił nam w jednym z wywiadów Ryszard Rygliszyn, komendant SSR w Sanoku.

ZOBACZ między innymi:

SANOK. Ścieki w Potoku Płowieckim. Interweniowali strażacy (ZDJĘCIA)

Społeczna Straż Rybacka w Sanoku kontynuuje swoją misję. Skontrolowano 52 wędkarzy (ZDJĘCIA)

SANOK. Do Sanu wpływała biała substancja (ZDJĘCIA)

Chore ryby w Jeziorze Solińskim? „Ciało ryb odpada” (ZDJĘCIA)

SANOK: Pijany pływał w stawie. 6-letni syn czekał na brzegu (ZDJĘCIA)

Pościg za kłusownikiem! Stosy śmieci (ZDJĘCIA)

Wczoraj, na profilu SSR w mediach społecznościowych pojawił się wpis związany z brakiem odpowiedniego wsparcia dla działań SSR ze strony niektórych instytucji, które powinny być zainteresowane skutecznym działaniem strażników.

Robimy to, co strażnik SSR powinien robić i co wynika z przepisów Ustawy o rybactwie śródlądowym czy regulaminów PZW. Prowadzimy kontrolę akwenów. Po co? Po to, żeby chronić i tak już małą populację ryb. Sami w większości jesteśmy wędkarzami i idąc na ryby, też chcemy, żeby coś „skubnęło”. Nikt z nas nie robi tego tylko dlatego, bo bardzo lubi kontrolować wędkarzy. O kłusownikach i zasadzkach często całonocnych na nich nie wspominając. Każdy z nas ma rodziny, zainteresowania i ten wolny czas moglibyśmy poświęcić na jakąś inną rzecz. I najważniejsze, nie robimy tego dla siebie, tylko dla wszystkich – pisze Ryszard Rygliszyn, komendant SSR w Sanoku.

Niestety, wciąż mentalność wielu ludzi zatrzymała się we wczesnym średniowieczu. Brać wszystko, co ma głowę, ogon i płetwy, bez względu na wymiar , limit, czy okres ochronny. Porażające jest to, że duża część ludzi akceptuje, kibicując kłusownikom i pseudo wędkarzom. Bronią i usprawiedliwiają ich czyny nawet sądy, bo biedny, stary, młody, ma dużo dzieci, lub łowi takie małe rybki dla kotka. Na naszej stronie, około 50% komentarzy pod postami, jest właśnie broniących biednych kłusowników. Czy są to prawdziwe opinie tych ludzi? Czy może specjalnie tak komentują, a myślą inaczej. Tego nie wiemy. A jakie są opinie o SSR? Pogróżki łączące się z wyzwiskami, wyśmiewanie. Ludzie zrobili się roszczeniowi i oczekują od nas działań, które powinna wykonać inna instytucja, nie my. Skoro strażnik SSR jest na pierwszej linii, to najlepiej z wszystkim do niego – czytamy dalej.

Prezesi kół PZW wiodą prym, a później? Czy przekazaliście od 2000 roku coś w zamian np. sprzęt, który był by nam przydatny w naszych działaniach ?. Dlatego nie ma się co dziwić, że strażnikiem już nikt nie chce być. Może zatrudnienie pięciu tysięcy etatowych strażników Państwowej Straży Rybackiej rozwiązałoby problem. Przy niespełna trzystu na dzień dzisiejszy w całej Polsce, żeby bez pomocy SSR, wody śródlądowe były dobrze chronione. Budujące jest dla nas to, że mamy wsparcie Powiatu Sanockiego i ostatnio Gminy Miasta Zagórz, tylko dzięki tym jednostkom samorządu jeszcze istniejemy. Może O PZW w Krośnie się kiedyś obudzi ? Zacznie wreszcie Naszą Straż traktować priorytetowo. Strażnicy SSR przede wszystkim, obligatoryjnie powinni być zwolnieni z opłat. Zaznaczam, że PZW generuje ogromne zyski, na ochronę i zagospodarowanie wód. Niestety, po za jednorazową pomocą kilka lat temu, ani grosz nie trafia na potrzeby SSR w Sanoku – kończy wpis Ryszard Rygliszyn.

Kilka lat temu SSR otwarcie wypowiedziała wojnę kłusownikom. Jakie są efekty?

Ryszard Rygliszyn (wywiad z 09.2020): Strażnicy SSR czują się odpowiedzialni za walkę z tym procederem. Bardzo nas cieszy oddźwięk wśród wędkarzy i mieszkańców. Dostajemy wiele różnych informacji na ten temat. Dzięki temu nieuczciwi wędkarze i osoby zajmujące się kłusownictwem nie powinny się czuć bezkarne.

To zaledwie kilka przykładów z ostatnich lat, które udało się nam rozwiązać, również dzięki pomocy mieszkańców:

  • wykryto 50-metrową sieć zastawioną na Sanie, w której było 40 kg ryb, niestety w części już nieżywych;
  • podczas jednej z wspólnych akcji z PSR wykryto i zatrzymano sprawców, którzy dokonywali połowu ryb za pomocą prądu elektrycznego;
  • wykryto i ustalono sprawcę połowu na sieci, sprawę przekazano policji, a kłusownik stanął przed sądem rejonowym, gdzie poniósł zasłużoną karę;
  • zlikwidowano 32 dzikie wysypiska i doprowadzono poprzez poinformowanie odpowiednich władz do ich likwidacji, a w jednym przypadku ustalono sprawcę, który za swój czyn odpowiedział przed sądem;
  • udało się też uratować sporą ilość rannych dzikich zwierząt i ptaków;
  • ujawniono 42 nielegalne odpływy ścieków do rzek i potoków;
  • zatrzymano do przybycia policji 15 kłusowników, w tym 7 osób innej narodowości, którzy dopuszczali się połowu ryb na tarliskach, często łowiąc ryby okrutną metodą „na szarpaka”.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

SANOK: Kłusujący oficer policji i wędkarz łowiący na… 13 wędek. Z życia SSR (ZDJĘCIA)

źródło: Red., Społeczna Straż Rybacka w Sanoku – Fb

Czy Społeczna Straż Rybacka w Sanoku jest potrzebna i dobrze wykonuje swoje zadania?


TAK
NIE
NIE MAM ZDANIA
Już głosowałeś w tej ankiecie. Zobacz wyniki głosowania.
Pokaż wyniki głosowania.
TAK (100)
NIE (38)
NIE MAM ZDANIA (4)
Zagłosuj.
30-11-2021

Udostępnij ten artykuł znajomym:

Udostępnij


Napisz komentarz przez Facebook

lub zaloguj się aby dodać komentarz


Komentarze wyróżnione:
(zarejestrowanych czytelników)

Ryszard Rygliszyn2021-12-01 22:59:12
0 0
Kara za obrażanie w Internecie Wielu użytkowników internetu błędnie przypuszcza, że zapewnia on całkowitą anonimowość. Dlatego bez oporów znieważają lub pomawiają osoby lub instytucje. Najczęściej ich ofiarą padają przedstawiciele wolnych zawodów, m.in. lekarze, weterynarze. Coraz częściej też pracodawcy, którzy są szkalowani na forach przez byłych pracowników. Tego typu czyny nie są jednak bezkarne. Fora internetowe w szczególności stanowią miejsca, gdzie dochodzi do przekroczenia granicy pomiędzy wolnością słowa a naruszeniem dóbr osobistych, czy wręcz czynem karalnym. Obecnie w sieci funkcjonują serwisy umożliwiające zamieszczanie komentarzy na temat usług świadczonych przez lekarzy, adwokatów, architektów itp, czy też opinii o byłych pracodawcach. Niejednokrotnie ich niezadowoleni klienci lub pracownicy nie skąpią komentarzy, które odbiegają od rzeczywistości. W Kodeksie karnym występują dwa przestępstwa związane z powyższym zachowaniem. Po pierwsze jest to pomówienie, przewidziane w art. 212 Kk, zgodnie z którym kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności. Z pomówieniem będziemy mieli do czynienia wówczas, gdy internauta zamieści wpis, że bliżej określony przez niego sędzia przyjmuje korzyści majątkowe za wydawanie rozstrzygnięć korzystnych dla jednej ze stron. Z uwagi na fakt, iż w świetle aktualnego stanowiska orzecznictwa Internet stanowi środek masowego komunikowania, w takim przypadku będzie miała zastosowanie surowsza odpowiedzialność karna z karą pozbawienia wolności do roku włącznie. Drugim przestępstwem jest zniewaga, przewidziana w art. 216 §2 Kk, zgodnie z którym kto znieważa inną osobę za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Znieważyć można poprzez epitet, ubliżenie komuś, np. nazywając kogoś kretynem. O tym co zostanie uznane za zniewagę decydują względy kulturowe i kontekst. Występowanie tylko pod pseudonimem, nawet w przypadku portali nie wymagających uprzedniej rejestracji związanej z podaniem danych osobowych, nie uniemożliwia ustalenia personaliów autora wpisu. Przy dokonywaniu bowiem każdego takiego wpisu zapisywany jest na serwerze serwisu numer IP komputera sprawcy. Nowelizacja z 7 marca 2011 roku ustawy o ochronie danych osobowych sprawiła co prawda, że jedna z podstaw żądania ujawnienia tego numeru została uchylona, co nie zmienia faktu, iż nadal istnieją prawne możliwości wystąpienia z takim wnioskiem. Należy pamiętać, że w razie odmowy ze strony administratora portalu pokrzywdzony ma prawo zwrócić się do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, który może wydać decyzję nakazującą ujawnienie danych. Kolejnym krokiem po uzyskaniu numerów IP jest wystąpienie do Prokuratury z wnioskiem o ustalenie danych personalnych osób, którym te numery zostały przypisane. W przypadku odmowy ze strony Prokuratury istnieje możliwość zwrócenia się do Policji. Gdy znajdziemy się w posiadaniu ww. danych, możemy wnieść prywatny akt oskarżenia przeciwko autorowi wpisu. Niezależnie od postępowania karnego dopuszczalna jest droga cywilna. Jednakże biorąc pod uwagę stosunek koniecznych do poniesienia kosztów opłat i prawdopodobieństwa uzyskania odszkodowania lub zadośćuczynienia, korzystniejsza jest zazwyczaj droga karna.
Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy (0)
Pokaż więcej komentarzy (0)