BRZOZÓW. Hematologia na krawędzi. „Doszliśmy do muru. Już nie damy rady dłużej tak pracować” (WYWIAD)
BRZOZÓW / PODKARPACIE. – Doszliśmy do muru. Już nie damy rady dłużej tak pracować – mówi dr n. med. Jacek Krzanowski, ordynator oddziału hematologii onkologicznej Szpitala Specjalistycznego Podkarpackiego Ośrodka Onkologicznego w Brzozowie.
Panie ordynatorze, dlaczego wszyscy lekarze złożyli wypowiedzenia? Budowano ten oddział przez 12 lat z takim wysiłkiem, przy wielkim zaangażowaniu dr hab. Andrzeja Pluty, a w ciągu 2 miesięcy oddział może przestać istnieć.
Jacek Krzanowski, ordynator oddziału hematologii onkologicznej Szpitala Specjalistycznego Podkarpackiego Ośrodka Onkologicznego w Brzozowie: To nie jest problem, który pojawił się teraz. Już dwa lata temu, łącznie z założycielem oddziału, złożyliśmy wszyscy wypowiedzenia z pracy. Chcieliśmy zwrócić uwagę władz lokalnych i wojewódzkich na problem związany z odpływem kadry z oddziału hematologii onkologicznej w Brzozowie. Te wypowiedzenia jednak wycofaliśmy z powodu wybuchu pandemii. Do dzisiaj nic się jednak nie zmieniło, a wołamy o pomoc już dwa lata.
Dlaczego nastąpił odpływ kadry lekarskiej? Przecież Jeszcze 10 lat temu, to ośrodek w Brzozowie „podkupywał”, mówiąc brzydko, lekarzy z okolicznych szpitali.
Odpływ kadry lekarskiej od hematologii obserwujemy od kilku lat. Jest to bardzo trudna dziedzina medycyny, związana z dużym stresem i obciążeniem psychicznym. Lekarze wybierają łatwiejsze specjalizacje. Hematolodzy są też internistami, mogą więc pracować w POZ, gdzie mają bardzo atrakcyjne warunki zatrudnienia i mniejsze obciążenie psychiczne.
W Rzeszowie nie ma tego problemu?
Rzeszów to duże miasto, gdzie jest uczelnia medyczna. Studenci często zostają na staże podyplomowe. Szpitalom łatwiej pozyskać lekarzy, gdyż jest ich tam po prostu więcej. Nam przez kilka lat tylko dwóch rezydentów się trafiło. Na naszym oddziale nie ma ani jednego lekarza, który mieszka w Brzozowie. Wszyscy dojeżdżają do pracy. Lekarz mieszkający przykładowo w Rzeszowie, nie będzie dojeżdżał do pracy do Brzozowa za taką samą pensję. Na same dojazdy musi stracić dwie godziny.
Ilu lekarzy specjalistów pracuje w chwili obecnej na oddziale?
6 specjalistów i 2 rezydentki. Są to młode kobiety, które w chwili obecnej przebywają na urlopie macierzyńskim. Po powrocie będą musiały odrobić staże w ramach specjalizacji. Kryzys kadrowy spowodowało odejście kolejnej osoby, która złożyła wypowiedzenie ze względu na sytuację rodzinną. Już wcześniej pracowaliśmy na krawędzi, ale wraz z jej odejściem spadliśmy z tej krawędzi.
Pytając tak po ludzku, jak sobie radziliście?
Próbowaliśmy ograniczyć liczbę łóżek, ale w hematologii tak się nie da. Przyjmujemy wielu pacjentów w stanach ostrych i zagrożenia życia. Nie da się tych ludzi odesłać do domów. Mimo odpływu kadry udało nam się zapewnić ciągłość leczenia, i dalej leczymy połowę pacjentów hematologicznych w województwie podkarpackim. Mamy takie same wskaźniki ilościowe i jakościowe jak Klinika Hematologii w Rzeszowie, a tam samych rezydentów jest trzy razy więcej niż u nas. Pracowaliśmy tytanicznie, ale wraz z odejściem kolejnej osoby, nie jesteśmy w stanie zapewnić ciągłości leczenia.
Złożenie wypowiedzeń to postawienie sprawy na ostrzu noża. Czy nie obawia się Pan, że przez społeczeństwo zostanie to odebrane jako próba rozwalenia oddziału?
Akt złożenia wypowiedzeń jest aktem desperacji, by zwrócić uwagę władz zarówno lokalnych, jak i na poziomie województwa na problem braku kadry.
Laikowi wydaje się, że 6 lekarzy specjalistów na oddziale to nie jest mało. Oddział hematologii w Brzozowie zaczynał wszak funkcjonowanie od 4 lekarzy.
Obecnie w ramach oddziału hematologii onkologicznej funkcjonuje pododdział przeszczepowy, poradnia i oddział dzienny. Zaopatrujemy 17 łóżek zwykłych i 10 przeszczepowych. Dodatkowo po 2 lekarzy przyjmuje w poradni i oddziale dziennym, gdzie codziennie jest 50-60 pacjentów. To obrazuje natłok pracy. Nie da się hematologii robić po „łebkach”. Jeden lekarz nie jest w stanie zajmować się wszystkimi pacjentami. To są chorzy w poważnych stanach wymagających dużej uwagi personelu. Hematologia to bardzo precyzyjna dziedzina medycyny. Łatwo można popełnić błąd. Bardzo dużo ryzykujemy, a każdy błąd wiąże się z odpowiedzialnością.
Ilu pacjentów oddział przyjmuje w ciągu roku?
W ciągu roku mamy 1346 hospitalizacji i 617 pacjentów. W trybie jednodniowym przyjmujemy 1289 pacjentów i 2526 w poradni hematologicznej. Odbywamy 9820 wizyt. Wykonaliśmy już ponad 100 przeszczepów, z tego w tym roku ponad 30. Mówi nam się: ograniczajcie! Ale jak mamy ograniczać? Tak się nie da.
Czego spodziewa się Pan po decydentach?
Liczę na wsparcie starosty, wojewody i marszałka województwa. Musimy pozyskać ludzi do pracy. Aby dalej funkcjonować musimy zatrudnić 6 lekarzy, w tym 3 specjalistów i 3 rezydentów.
Społeczeństwo może jednak odebrać złożenie przez was wypowiedzeń jako walkę o większe pieniądze, bo wiadomo, że ściągnięcie kolejnych lekarzy wiąże się ze wzrostem wynagrodzeń.
Nam nie chodzi o to, by podwyższyć nasze wynagrodzenia. Bijemy na alarm, bo już nie damy rady dłużej pracować. Doszliśmy do muru.
Dorota Mękarska
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Hematologia w Brzozowie za 2 miesiące może przestać istnieć. Ordynator: Bijemy na alarm!
Udostępnij ten artykuł znajomym:
UdostępnijNapisz komentarz przez Facebook
Tagi: Bijemy na alarm!, Brzozów, Doszliśmy do muru, Hematologia w Brzozowie, Hematologia w Brzozowie za 2 miesiące może przestać istnieć, Jacek Krzanowski, Już nie damy rady dłużej tak pracować, NASZ TEMAT, Ordynator: Bijemy na alarm!, rozmowa, szpital w brzozowie, wywiad, wywiad z Jackiem Krzanowskim
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz